Po półgodzinnym oczekiwaniu, zniecierpliwieni fani pospiesznym krokiem wchodzili na salę. I choć zespołu nie było jeszcze na scenie, pierwsze rzędy tuż pod nią zapełniły się w mgnieniu oka. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Pojawienie się zespołu wywołało entuzjazm i już po chwili usłyszeliśmy „Dzień dzisiejszy”, jeden z utworów, które znajdą się na nowej płycie, która prawdopodobnie ukaże się w pierwszej połowie 2009 roku.

Sala rozbrzmiewała utworami z najnowszej płyty Peace! z 2007 r. Usłyszeliśmy m. in.: „Jest tyle rzeczy do zrobienia”, „Tylko tu i teraz”, „Here where I Am” czy też „Peace blues”, jak i z drugiej z 2004 r., której reedycja pojawiła się w 2006 r., m.in. „Sign”, „Pom pom” oraz „Tak to tak”. W połowie koncertu z głośników rozległy się dźwięki kawałka The Doors „Riders on the Storm”. Na bisach zagrali m.in. „Ścianę”, „Miecz i kij” czy „Czego tu jeszcze chcieć”.

Każdy utwór zdawał się być uwielbiany przez publiczność, a większość została również przez nią odśpiewana. W tej nieco chłodnej na początku sali, wraz z pojawieniem się na scenie Indios Bravos, zrobiło się gorąco i eterycznie.

Publiczność była zróżnicowana, wbrew pozorom nie przeważała młodzież stylizowana na Boba Marleya. Według Huxa Browna słowo „reggae” zawiera w sobie nierówny rytm i zmysłowe brzmienie. I tak właśnie było - uniwersalny przekaz połączony z energetycznym, ciepłym brzmieniem spotkał się z sensualnym odbiorem łodzian i naładował ich pozytywną energią, dzięki której chłodne dni nie są straszne.

Do końca roku Indios Bravos zagrają w Pile, Gnieźnie oraz Bydgoszczy.

MM Łódź patronuje:

MMŁódź poleca:

Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz nadsyłania zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.