Hubert Horbaczewski: Miasta nie stać na to referendum [rozmowa]

MM Łódź: 17 stycznia łodzianie zdecydują o politycznych losach prezydenta Jerzego Kropiwnickiego. Czy mógłby się Pan pokusić o prognozę wyników referendum?

dr Hubert Horbaczewski: Mogę tylko przypuszczać - danych jest niewiele, by taką prognozę przedstawiać. Pamiętając to, co działo się w innych tego rodzaju referendach w Polsce i obserwując nasilenie „kampanii referendalnej”, której de facto jeszcze nie ma, przypuszczam, że referendum będzie nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.

Co takiego musiałoby się wydarzyć, by frekwencja była wystarczająca? Czy to jest w ogóle możliwe?

- Wydaje mi się, że nie. Problem tego głosowania polega na tym, że w miastach, w których referenda się udały na prezydentach czy burmistrzach ciążyły bardzo poważne zarzuty, często natury kryminalnej. Pan prezydent Kropiwnicki stracił poparcie łodzian, ale mimo tego mieszkańcy nie są tak zdesperowani, by wziąć udział w głosowaniu.

Czy sam pomysł referendum jest sensowny? Normalnie kadencja kończy się jesienią tego roku.

- Z punktu widzenia politologa pomysł referendum jest sensowny, bo dopuszcza go system prawny. Z punktu widzenia obywatela tego miasta jest bezsensowny. Jest to de facto ewentualne skrócenie kadencji prezydenta o kilka miesięcy. Moim zdaniem tego miasta na to nie stać. Myślę, że to też może być powód niskiej frekwencji. Rozmawiałem z różnymi osobami, które często w ten sposób argumentowały, iż nie pójdą na referendum, które jest szopką polityczną, a nie wykorzystaniem metod systemowych dla usprawnienia funkcjonowania miasta.

Co stanie się po ewentualnym odwołaniu prezydenta?

- Premier Donald Tusk wyznaczy komisarza i miasto będzie pod zarządem komisarycznym do jesiennych wyborów samorządowych.

Rozmawiał Łukasz Grzesiczak

Hubert Horbaczewski - dr politologii, wykłada na Uniwersytecie Łódzkim.