Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fotorelacja z koncertu Comy

Redakcja
W zeszłą sobotę po raz kolejny mieliśmy okazję zobaczyć jeden z najsławniejszych łódzkich zespołów rockowych, Comę. Artyści tym razem wystąpili dla nas we wnętrzach klubu Wytwórnia przy ulicy Łąkowej.

Koncert rozpoczął się o godzinie 19 występem grupy Lemon Dog. Po krótkim supporcie na scenie pojawili się „hipertroficzni” artyści po raz kolejny zaskakując nas swoją oryginalnością - w trakcie występu przygotowali rosół! Frontman zespołu, Piotr „Roguc” Rogucki, z iście rockową „gracją” dodawał kolejne składniki. Po chwili na deski wkroczyli pozostali członkowie Comy i utworem „Wola Istnienia” powitali zgromadzoną publiczność, tym samym przechodząc do właściwej części koncertu.

Pierwszy raz w Łodzi Coma zagrała nam wszystkie utwory znajdujące się na ich najnowszej płycie. Co ciekawe, nawet na grudniowym koncercie należącym do trasy promującej album „Hipertrofia” zagrano jedynie część piosenek z tej płyty.

Niekonwencjonalność performance’u Comy nie miała końca. To, co zazwyczaj było ukłonem w stronę prawdziwych fanów - kultowe ballady odgrywane podczas „bisów”-  tym razem zostało zastąpione zestawem pięciu ostrych rockowych utworów (bis objął: „Pierwsze Wyjście z Mroku”, „Tonację”, „System”, „Skaczemy” oraz „Zbyszka”). Jednak to nie wszystko...

Gitarzysta Marcin „Kobez” Kobza dodatkowo wcielił się w rolę DJ’a, miksując sample do takich utworów jak chociażby „Parapet” czy „Osobowy”, co nadało im całkiem nowego wyrazu.

Cieszy nas fakt, że Coma po raz kolejny dowiodła, iż „Rock” to przede wszystkim kreatywność i otwartość na nowe rozwiązania a nie tylko muzyczna rutyna. Swoimi szalonymi pomysłami, przyciągając coraz szersze rzesze fanów, jednoczą pokolenia.

W naszej opinii koncert zdecydowanie można zaliczyć do udanych, mimo pewnych niedociągnięć, tak ze strony organizatorów jak i zespołu.

Największym i najbardziej bolesnym utrudnieniem był brak szatni. Organizatorzy chyba nie wzięli pod uwagę pory roku, a także zróżnicowania wiekowego fanów. Tak młodzież jak i całkiem spora rzesza dojrzałych osób a nawet rodziny z dziećmi - wszyscy poczuli piętno „bagażu”, nie mogąc w pełni czerpać przyjemności z zabawy.

Drugim, na szczęście już mniej bolesnym mankamentem, było oświetlenie. Na początku zaserwowano nam prawdziwy kunszt operowania dynamiką i barwą światła- wszystko było zgrane i „dopięte na ostatni guzik”. Niestety w połowie koncertu zabrakło polotu i oświetlenie zeszło na całkiem przeciętny poziom. Być może miało to na celu wprowadzenie publiczności w spokojniejszy nastrój towarzyszący utworom z drugiej płyty albumu „Hipertrofia”, jednakże powtarzająca się niebieska poświata z czasem stała się dokuczliwa.

Ze strony samego zespołu brakło nam nieco wigoru. Było to zapewne spowodowane zmęczeniem, jakie towarzyszy artystom podczas długiej trasy koncertowej. Na szczęście honor zespołu ratował gitarzysta Dominik „Witos” Witczak, który z niecodzienną energią przemieszczał się po scenie wspierając swoich kolegów.

W nadziei na nie mniej innowacyjny występ będziemy wyczekiwać łódzkich juwenaliów, kiedy to Coma ponownie zagra w swoim rodzinnym mieście.

MM Łódź patronuje:


MMŁódź poleca:

Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz nadsyłania zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto