Mimo mojego osobistego upodobania do twórczości Fisza i Emade, muszę zdradzić pewien niesmak, który odczuwam po koncercie promującym „Heavy Metal”. Zespół z Bartkiem Waglewskim na czele, nie przejawiał nawet krztyny zainteresowania swoimi fanami. Nie dążył do żadnych relacji, zabrakło bezpośrednich zwrotów do odbiorców i współdziałania.
A przecież publiczność przybyła tłumnie, były wielkie brawa już na wstępie i później owacje po każdym utworze. Pierwsze rzędy powtarzały za Bartkiem dobrze znane im słowa, w końcu płyta ukazała się w listopadzie ubiegłego roku. Fisz pozostawał niewzruszony. Patrzył w dal, ponad tłum, odśpiewał kawałki z uprzednio przygotowanej listy i wraz z zespołem zniknął ze sceny. Nie można mu zarzucić braku zaangażowania w wykonanie, ale fani mogą czuć niedosyt. Muzycy nie śpieszyli się na pierwszy bis, a o drugim zdawało się, już nie być mowy. Wytrwali wielbiciele dopięli swego dopiero po długich owacjach oraz towarzyszącym im skandowaniu.
Tego wieczoru usłyszeliśmy piosenki z najnowszej płyty, m. in. „Iron Maiden”, „Wiosna 86”, „Pani Bum Bum”, „Imitacja” oraz „Furiat”. Wielki entuzjazm wzbudziły także starsze kawałki: „Język”, „30 cm” oraz, wykonane na pierwszym bisie, „Moje piórko”.
Publiczność wspaniale przeżywała każdy kolejny utwór, lecz poza tym nie działo się nic więcej niż można by usłyszeć na płycie. Mimo to występ na pewno pozostanie na długo w pamięci, bowiem nie ulega wątpliwości, iż muzyka Waglewskich nigdy nie należała do przeciętnej.
Ich twórczość, zrodzona z hip-hopu, ewoluowała i wyłamała się z tego nurtu. Nadal cechuje ją czarne brzmienie, lecz jest ono głębsze i bogatsze w dźwięki niż sam hip-hop.
Na „Heavy Metal” składa się 10 utworów, które na szczęście, muzycznie z tytułowym ciężkim graniem nie mają wiele wspólnego. Tytuł albumu odnosi się raczej do pewnego okresu Fisza i Emade, którzy niegdyś, będąc nastolatkami, byli fanami heavy metalu. Jeśli chodzi o lirykę, to pojawiają się tu właśnie wspomnienia z owego okresu, zarówno ich własne, jak i zasłyszane od innych.
Sukces kolejnej płyty nie dziwi już nikogo, a jeśli chodzi o koncertowe występy…cóż, nie każdy ma w sobie sceniczne zwierzę. W końcu to, co najbardziej cenimy w twórczości Waglewskich, to szczerość i autentyzm. Tego odmówić im nie możemy.
Zespół zagrał w składzie:
Fisz (Bartek Waglewski) - wokal
Emade (Piotrek Waglewski) - perkusja, sampler
Mariusz Obijalski - klawisze
Michał Sobolewski - gitara
Piotr Gajewski - bas
MM Łódź patronuje:
MMŁódź poleca: |
Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz nadsyłania zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.
Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?