Bogumiła Skowrońska-Werecka, pełniąca obowiązki dyrektora schroniska dla zwierząt przy ul. Marmurowej w Łodzi, żąda od bezrobotnego Krzysztofa Błaszczyka z ul. Leczniczej, miłośnika kotów, 10 tysięcy złotych odszkodowania za to, że ośmielił się na nią poskarżyć do Urzędu Miasta Łodzi.
- Razem z innymi zatrudnionymi pracuję po godzinach, za co nawet zostałam ukarana grzywną przez Inspekcję Pracy. Tymczasem ten pan ośmielił się napisać w skardze do urzędu, że jestem bestią. Nie pozwolę się bezkarnie obrażać - denerwuje się Bogumiła Skowrońska-Werecka.
Spór zaczął się kilka miesięcy temu, gdy Krzysztof Błaszczyk, który z żoną od wielu lat opiekuje się bezpańskimi kotami i psami, przywiózł do schroniska znalezionego na ulicy kocura z wyraźnymi objawami dużej przepukliny. W schronisku zwierzak został zoperowany. Jednak po kilku dniach jego stan się pogorszył. Pan Krzysztof zdecydował się skorzystać z pomocy prywatnej kliniki, która ponownie przeprowadziła operację. Jest bezrobotny, a żona korzysta z niewielkiego świadczenia emerytalnego. Zapożyczyli się jednak i zapłacili za zabieg i dalsze leczenie (ok. 300 złotych). Uznali jednocześnie, że niekompetencja - jak twierdzą - lekarzy ze schroniska wymaga kary. Złożyli więc skargę do Urzędu Miasta Łodzi, któremu podlega schronisko.
W skardze Krzysztof Błaszczyk napisał, że zachowanie lekarzy świadczy o braku umiejętności lub... o wyjątkowym wprost bestialstwie.
Na skargę nie dostali żadnej odpowiedzi. Zamiast tego wpłynął do nich z sądu pozew skierowany przez schronisko, w którym żąda się od pary miłośników kotów odszkodowania w wysokości 10 tys. zł, wpłaconego na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, którego dyrektorka schroniska jest prezesem. Bogumiła Skowrońska-Werecka poczuła się bowiem urażona zarzutami łodzianina.
- Po tylu latach społecznej pracy dla zwierząt nie mogę być bezkarnie opluwana - przekonuje.
Spór łagodzi Kajus Augustyniak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta:- Każdy obywatel ma prawo złożyć skargę na urzędnika i nie może być za to karany pozwem do sądu - mówi.
- To niech mnie zwolnią. Dla pieniędzy tu nie przyszłam, ale po to, by zwierzęta były szczęśliwe - oświadczyła Bogumiła Skowrońska-Werecka.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?