MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dochodowe upadłości

Paweł Patora
Za sprawne przeprowadzenie upadłości zakładów „Koh-Vera” sąd przyznał syndykowi 700 tys. zł	Fot. ANDRZEJ WACH
Za sprawne przeprowadzenie upadłości zakładów „Koh-Vera” sąd przyznał syndykowi 700 tys. zł Fot. ANDRZEJ WACH
Czy syndykowi, który dobrze wykonał swą pracę, należy się 700 tysięcy złotych? Syndykowi masy upadłościowej zakładów „Dandys” w Łodzi sąd przyznał 336 tys. zł.

Czy syndykowi, który dobrze wykonał swą pracę, należy się 700 tysięcy złotych?

Syndykowi masy upadłościowej zakładów „Dandys” w Łodzi sąd przyznał 336 tys. zł. Wynagrodzenie wstępne dla syndyka masy „Galteksu” powinno – zdaniem sądu – wynosić 500 tys. zł.

– Na taką szczodrość sądu może liczyć jedynie kilku syndyków w naszym okręgu – powiedział nam, prosząc o anonimowość, jeden z syndyków. – Pozostali, a jest nas na liście Sądu Okręgowego w Łodzi około 90, mają wynagrodzenia wielokrotnie niższe. Mało kto jednak zaskarża postanowienie sądu o wynagrodzeniu, bo nie chce podpaść. Przecież ten sam sąd decyduje, kto poprowadzi kolejne upadłości. Zdaniem naszego rozmówcy, tylko niektóre osoby zasiadające w składach orzekających postanawiają o bardzo wysokich wynagrodzeniach. Tadeusz Kowalczyk, reprezentujący upadłe zakłady „Koh-Vera” uznał, że 700 tys. zł dla syndyka jest kwotą zbyt wygórowaną i decyzję sądu rejonowego w tej sprawie zaskarżył do sądu okręgowego. Reprezentanci upadłego „Galteksu” złożyli wniosek o zmianę postanowienia o wynagrodzeniu wstępnym syndyka. Ich zdaniem, przyznanie mu pół miliona zł jest dowodem stronniczości sądu i nadużywania władzy. W piśmie do sądu wyliczają, że syndyk zarobi za tę upadłość kwotę, na jaką obywatel otrzymujący średnią płacę krajową musiałby pracować 20 lat.

Granice rozsądku

– Moim zdaniem – mówi Jolanta Henczel, naczelnik Wydziału Prawa Gospodarczego w Departamencie Legislacyjno-Prawnym Ministerstwa Sprawiedliwości – wynagrodzenie musi leżeć w granicach rozsądku. Sędzia sam musi wiedzieć, czy jest ono ekwiwalentne do pracy włożonej przez syndyka i jak się ma do całej sytuacji rynkowej. Zdaniem sędzi Zofii Szcześniewicz, która do końca ub. roku przewodniczyła XIV Wydziałowi Gospodarczemu Rejestrowemu Sądu Rejonowego w Łodzi, sprawa jest bardzo prosta. – To nie jest kwestia naszego widzimisię – powiedziała nam w grudniu pani przewodnicząca – ale rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 16 kwietnia 1998 roku w sprawie sposobu ustalania wynagrodzenia syndyka upadłości i zarządcy odrębnego majątku. Jest kwestią oceny, czy rozporządzenie ministra odpowiada temu, co dzieje się w kraju i wysokości wynagrodzeń, które w Polsce funkcjonują. Może te progi rzeczywiście są zbyt wysoko ustawione…
– zastanawia się pani przewodnicząca – Ale czy z tego powodu mamy orzekać wbrew prawu? Podpisane przez Hannę Suchocką rozporządzenie stanowi, że wysokość wynagrodzenia syndyka nie może przekraczać 5 proc. przewidywanych funduszy masy upadłości albo 50-krotności przeciętnego wynagrodzenia w sferze budżetowej. W razie powierzenia syndykowi prowadzenia upadłego przedsiębiorstwa, sąd może określić wynagrodzenie do podwójnej wysokości tych stawek.
– Moim zdaniem – mówi Mariola Głowacka, naczelnik Wydziału Spraw Gospodarczych w Departamencie Sądów i Notariatu Ministerstwa Sprawiedliwości – granica pięciu procent masy upadłości, jaką można przyznać syndykowi, to nie jest dużo. Sądy bardzo rzadko tyle przyznają, ale w przypadku, gdy postępowanie upadłościowe przebiega sprawnie: wierzyciele zostają zaspokojeni, wszystkie składniki masy są szybko likwidowane – wówczas przyznanie wysokiego wynagrodzenia syndykowi jest słuszne.

Premia za operatywność

Masa upadłości zakładów Koh-Vera wyniosła, zdaniem sądu, około 24,9 mln zł. Wynagrodzenie syndyka stanowi więc zaledwie 2,8 proc. tej kwoty, podczas gdy rozporządzenie pozwala przyznać mu 10 procent, gdyż przez pewien czas syndyk prowadził upadłe przedsiębiorstwo. Gdyby sąd skorzystał z tej możliwości, syndyk otrzymałby prawie 2,5 miliona złotych! Jednak nawet owe 700 tysięcy przyznane za 31 miesięcy pracy syndyka bulwersuje, jeśli wziąć pod uwagę przeciętne zarobki w kraju, nie mówiąc już o zarobkach pielęgniarek, czy choćby sędziów. – Jestem dumna z tego – mówi Zofia Szcześniewicz – że sędziowie, orzekając w sprawach wynagrodzeń, nie są małostkowi i nie patrzą przez pryzmat swoich zarobków. Sędzia Szcześniewicz podkreśla, że przy orzekaniu o wysokości wynagrodzenia syndyków powinno się premiować operatywność i sprawność. Syndyk, który przeprowadzi upadłość szybko, sprzeda przedsiębiorstwo w całości, zachowując miejsca pracy, i w wysokim stopniu zaspokoi wierzycieli – a tak było w przypadku syndyka firmy Koh-Vera – powinien być wynagradzany wysoko, i prawo to dopuszcza. – W jaki sposób mielibyśmy uzasadnić takiemu syndykowi przyznanie mu wynagrodzenia w wysokości na przykład jednego czy pół procent? – pyta sędzia Szcześniewicz. Wielu sędziów nie ma takich skrupułów. Świadczy o tym większość postanowień sądowych, dotyczących wynagrodzeń syndyków. Na przykład wynagrodzenia dla syndyka masy upadłości spółki z o.o. „Hotele Francuskie” w Warszawie sąd ustanowił w wysokości 0,18 proc. funduszy tej masy. Pani syndyk sprzedała hotel „Mercure” za 121,6 mln zł, a 80 mln przychodu wypracowała przez 3 lata swej działalności. Razem masa upadłości wyniosła więc ponad 200 mln zł. Syndyk wystąpiła o wynagrodzenie w wysokości zaledwie 1 procent tej sumy, czyli 2 mln zł. Byłaby to zaledwie jedna dziesiąta tego, co umożliwia wypłacić rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości. Rada wierzycieli zgodziła się jednak na wynagrodzenie w wysokości tylko 500 tysięcy złotych, a Sąd Rejonowy w Warszawie przyznał 355 tysięcy, co stanowi 0,18 proc. masy upadłości.

Pół miliona wstępnego

– Skoro do kryteriów decydujących o wynagrodzeniu syndyka należy jakość jego pracy, to jest zupełnie niezrozumiałe, że syndykowi masy upadłości „Galteksu” przyznano wynagrodzenie wstępne w wysokości aż 500 tys. zł – uważa prezes tej firmy Marian Błędniak. – Syndyk wkroczył do nas kompletnie nieprzygotowany do swojej roli i działał na szkodę wierzycieli. Udowodniliśmy to w trzydziestu skargach na jego pracę, skierowanych do sądu. Sąd odpowiedział nam, że nie musi uzasadniać swojego postanowienia.
– Postanowienie o wysokości wstępnego wynagrodzenia syndyka jest niezaskarżalne – wyjaśnia przewodnicząca Szcześniewicz. – Zaskarżyć można jedynie postanowienie ostateczne. Pani przewodnicząca dodaje, że wynagrodzenie wstępne nie przesądza o wysokości wynagrodzenia ostatecznego, jakie zostaje przyznane syndykowi po zakończeniu procesu upadłości. – W ostatecznym rozrachunku może się przecież okazać – mówi Zofia Szcześniewicz – że masa upadłości jest znacznie mniejsza niż wartość bilansowa, na podstawie której określono wynagrodzenie wstępne. Wtedy wynagrodzenie ostateczne będzie niższe od wstępnego. To wstępne trzeba określić po to, żeby sąd wiedział, jak duże zaliczki może przyznać syndykowi. Rozporządzenie ministra mówi bowiem, że suma zaliczek nie może przekroczyć 75 proc. wynagrodzenia wstępnego.
Syndycy nie są zatrudniani na etatach. Wynagrodzenie otrzymują za wykonanie zadania, jakim jest przeprowadzenie procesu upadłości przedsiębiorstwa. Najpierw otrzymują zaliczki w wysokości orzeczonej przez sąd. Zdarza się, że są one wysokie (np. syndyk upadłości w zakładach „Dandys” otrzymywał 8,3 tys. zł miesięcznie). Po zakończeniu upadłości postanowienie o ostatecznym wynagrodzeniu syndyka wydaje sąd. Duże rozbieżności w ocenach pracy syndyków przez różne składy orzekające powodują, że wielu syndyków czuje się pokrzywdzonych, a nawet podejrzewa sędziów o stronniczość. Syndyk ma prawo zaskarżyć postanowienie sądu o swoim wynagrodzeniu, ale mało kto korzysta z tego prawa.
– Kto zanadto rozrabia, może już nie dostać żadnej upadłości – zauważa jeden z syndyków.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto