Afera z bronią. Wśród oskarżonych poseł Cezary Grabarczyk. Jest wyrok
Wyrok zapadł w środę 8 marca w Sądzie Rejonowym Łódź – Śródmieście. Jest nieprawomocny i obrońcy skazanych, którzy nie stawili się w sali sądowej, zapowiedzieli wniesienie apelacji.
- Intencją oskarżonych od początku było popełnienie przestępstwa. W procederze tym wykorzystali swoją pozycję społeczną i polityczną. Ich wyjaśnienia były nieprzekonujące i niewiarygodne. Jako osoby wykształcone i mające do czynienia z prawem nie mogły nie zorientować się, że coś jest nie tak, że egzaminy powinny inaczej przebiegać. Doszło do porozumienia przestępczego między oskarżonymi a odpowiadającym w policji za egzaminy naczelnikiem Zbigniewem K., który zresztą przesadził ze swoją nadgorliwością
– oznajmił sędzia Michał Racięcki uzasadniając wyrok.
Sędzia dodał, że jednym z uchybień było to, że podczas egzaminu praktycznego Cezary Grabarczyk zamiast zgodnie z przepisami oddać pięć strzałów, oddał ich… kilkadziesiąt traktując egzamin – według Macieja Racięckiego – jako strzelanie rekreacyjne.
Adwokat Cezarego Grabarczyka o prowokacji tajnych służb
Wcześniej podczas głosów stron prokurator Tomasz Pałka z Prokuratury Regionalnej w Katowicach zażądał dla obu oskarżonych półtora roku więzienia, w zawieszeniu na dwa lata, a także grzywny po 15 tysięcy złotych. Natomiast obrońcy oskarżonych, którzy nie przyznali się do winy, wnosili o ich uniewinnienie. W swoim ostatnim słowie poseł Grabarczyk wyraźnie zdystansował się do rewelacji swojego obrońcy, adwokata Marka Gumowskiego, który przekonywał, że cała ta sprawa to efekt prowokacji tajnych służb – Centralnego Biura Antykorupcyjnego lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zaskakujący przebieg egzaminów
Według śledczych, oskarżeni nielegalnie uzyskali pozwolenie na broń. W ich przypadku procedura w ogóle nie przypominała postępowania administracyjnego. Poseł Grabarczyk został o terminie egzaminu powiadomiony telefonicznie. Najpierw zdał egzamin praktyczny, a dopiero potem teoretyczny. Ten ostatni nie w obecności komisji, lecz w gabinecie Zbigniewa K., ówczesnego naczelnika Wydziału Postępowań Administracyjnych KWP w Łodzi. Zanim doszło do egzaminów, miał podpisać protokoły z ich zdania z datami późniejszymi.
Chodzi o pamiętną aferę, która wypłynęła w 2015 roku, trzy lata po egzaminach. Cezary Grabarczyk zapłacił za nią dymisją ze stanowiska ministra sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz.
W środę 8 marca w sądzie nie było oskarżonego Cezarego Grabarczyka. Był na poprzedniej rozprawie 23 lutego. Relacjonowaliśmy ją na bieżąco.
iPolitycznie - Czy słowa Stefańczuka o Wołyniu to przełom?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?