1 kwietnia, podczas kolejnej edycji "Lemon Night" zestawiono ze sobą zupełnie odmienne estetycznie filmy: czescy "Bracia Karamazow" Petra Zelenki i węgierska "Delta" Kornela Mandruczó. To zderzenie dwóch filmowych wrażliwości uwydatniło odmienność węgierskiego reżysera.
Mandruczó ukazuje historię powrotu młodego mężczyzny do miejsca swego pochodzenia - tytułowej delty Dunaju (akcja osadzona jest w Rumunii). Powrót ten podskórnie zachwieje lokalną społecznością, która żyjąc według skostniałych zasad nie zaakceptuje złamania tabu. Tym przekroczeniem okaże się bliskość, jaka wywiąże się pomiędzy młodym mężczyzną a jego wcześniej nieznaną siostrą.
Kazirodcza miłość nie raz była tematem poruszanym w wielu filmach. Także i w tym przypadku reżyserowi nie udaje się nadać poczucia świeżości czy odkrywczości temu wyjściowemu konceptowi. Nieprzychylne społeczeństwo, powrót do natury jako sposób na ucieczkę od źródła cierpień leżącego w cywilizacji, granice wolności - film nie wykorzystuje potencjału tematów, które niesie ze sobą. Efekt końcowy nie dorasta do intencji.
Z tego filmu emanuje umowność, podkreślana zdawkowymi i oszczędnymi dialogami. "Delta" zdaje się być filmową przypowieścią, w której każda wypowiedziana kwestia, ujęcie czy scena, musi nieść ze sobą znaczeniowy ciężar. Widz, wyczuwając tą sztuczność, traci zaangażowanie i jakikolwiek związek z postaciami. Film Kornela Mandruczó zamienia się w "piękną wydmuszkę", w której piękne wizualne metafory przestają cokolwiek znaczyć. Tracąc kontakt z bohaterami, przestajemy wierzyć w filmową fikcję, stajemy się na nią odporni. Poruszane tematy indywidualizmu, wolności czy tolerancji, ulatują wraz z utratą naszego zaangażowania.
Na uwagę zasługują wysmakowane wizualnie zdjęcia. Z jednej strony tonące w światłocieniu postaci, z drugiej zaś malarskie przestrzenie delty Dunaju. Jedynie warstwa obrazowa potrafi zaangażować i poruszyć, w przeciwieństwie do postaci czy opowiadanej historii.
Wizyta w kinie nie zawsze musi nieść ze sobą przyjemność, a realizacje takie jak "Delta" potrafią wyrzucić widza poza obręb jego filmowych przyzwyczajeń. Jeśli taka jest cena poznania innej wrażliwości i światopoglądu, to prawdziwy kinoman nie powinien bać się tej ceny zapłacić.
MM Łódź poleca:
MM Łódź patronuje:
MMŁódź poleca: | |||
Zostań dziennikarzem obywatelskim | Konkursy | Zdrowie i uroda | Przewodnik po lokalach |
Sztuka w Łodzi | Teatr w Łodzi | Kino w Łodzi | Praca w Łodzi |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?