By ratować klub, miasto chciało go wykupić, a potem przekazać sponsorowi. Odwołanie Jerzego Kropiwnickiego bardzo skomplikowało sprawę. Włodzimierz Tomaszewski podkreśla, że teraz kiedy władze miasta zmieniły się - sponsor może zrezygnować z transakcji. - Zrobiliście wszystko, by zniechęcić inwestora - wytykał radnym opozycji na wczorajszej sesji.
Piłkarze bez pensji
Tymczasem sportowcy tracą cierpliwość. Nie zostały im wypłacone wynagrodzenia, nie opłacono także drugiej tury obozu w Zakopanym. - Nie jest istotne ile oni zarabiają, dużo czy mało. Nie zostali wynagrodzeni za swoją pracę - mówi Jacek Bogusiak, w-ce prezes fundacji ŁKS.
Piłkarze mieli otrzymać 100 tys. zł pensji do podziału. Tymczasem pieniądze do nich nie dotarły, nie zapłacono także 25 tys. za pobyt członków klubu na obozie. - Sytuacja jest tragiczna - mówi Bogusiak. - Jeśli te pieniądze nie wpłyną, piłkarze odejdą z klubu - deklaruje.
Zaginiony milion
Najciekawsze jest to, że fundusze na te opłaty były. Miasto oddało bowiem okrągły milion złotych na rzecz klubu. - Co się stało z pieniędzmi, które już przekazaliśmy? - pytał wczoraj na sesji Rady Miasta Grzegorz Walasek. - Panie prezydencie, gdzie są te pieniądze? Pan wciąż pełni obowiązki prezydenta. Proszę podjąć działania - apelował.
Gdzie się podział owy milion złotych? Do końca nie wiadomo. Co się stało z pieniędzmi nie wie również Włodzimierz Tomaszewski. W-ce prezydent tłumaczy, że funduszami może zarządzać jedynie spółka, ale ta musi najpierw przejąć drużynę. Dlaczego zatem operacja nie została sfinalizowana? - Nie wiem - przyznaje. - Dowiemy się dlaczego te opłaty nie dotarły.
Inwestor - widmo
Radni SLD i PO zastanawiają się, czy cała sprawa ze sponsorem nie była jedynie elementem przedreferendalnych zagrywek. - Nie ma wiążących deklaracji. Obawiam się, że ta współpraca z inwestorem była tylko częścią kampanii - mówi jeden z polityków opozycji.
Włodzimierz Tomaszewski z kolei zapewnia, że rozmowy z inwestorem zostały podjęte, a droga do przejęcia drużyny ma być otwarta tak, "by 10 lutego ŁKS mógł kontynuować rozgrywki ligowe".
Drużyna bez piłkarzy
W całej sprawie pewne jest tylko to, że ŁKS zarządzany przez władze miasta, w tej chwili ma 4 mln długów, a niedługo może nie mieć piłkarzy. Nieoficjalnie wiadomo, że sportowcy wrócili PKSem na własny koszt z Zakopanego i zapowiadają, że jeśli sytuacja szybko się nie wyjaśni - wystąpią z klubu.
- Nie doprowadzajmy do upadku najstarszego klubu piłkarskiego w mieście! Znajdźmy te pieniądze - apeluje Jacek Bogusiak.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?