Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cracovia - ŁKS 0:1. Michał Probierz już odmienił ŁKS!

Paweł Hochstim
Cracovia - ŁKS 0:1. Michał Probierz już odmienił ŁKS!
Cracovia - ŁKS 0:1. Michał Probierz już odmienił ŁKS! Krzysztof Szymczak
Pięciu dni potrzebował trener Michał Probierz, by z zagubionej i zestresowanej grupy piłkarzy zrobić drużynę, która na boisku zostawia serce. W niedzielę w Krakowie piłkarze ŁKS nie odpuszczali ani na moment i zasłużenie pokonali Cracovię 0:1, przekazując jej tabliczkę na napisem "koniec ekstraklasy".

Dwa lata temu to kosztem łódzkiej drużyny Cracovia pozostała w ekstraklasie, bo Polski Związek Piłki Nożnej wydał bezprawną decyzję o nieprzyznaniu łodzianom licencji. Wśród łódzkich piłkarzy i działaczy nie brakuje takich, którzy twierdzą, że Cracovia nie była tylko biernym uczestnikiem tej sytuacji. Ba, zablokowanie przez jej prawników możliwości szybkiego wyjaśnienia sprawy przez Sąd Administracyjny, jest tego najlepszym dowodem.

I wreszcie po dwóch latach spędzonych na zapleczu ekstraklasy kibice ŁKS mieli chwilę satysfakcji. Ich drużyna była zespołem lepszym od międzynarodowej zbieraniny grającej pod szyldem Cracovii. I wygrała zasłużenie, pokazując, że ostatnie miejsce w tabeli nie jest odpowiednim wykładnikiem umiejętności łódzkich piłkarzy.

Przed spotkaniem można było odnieść wrażenie, że krakowski zespół nieco lekceważy łodzian. W wypowiedziach piłkarzy Cracovii czuć było pewność siebie, a trener Jurij Szatałow opowiadał, jak w ubiegłym sezonie wygrał z Michałem Probierzem 3:0, gdy ten prowadził Jagiellonię Białystok. A ełkaesiacy zachowywali się zupełnie przeciwnie, podkreślając, że to Cracovia jest faworytem meczu.

Probierz szybko pokazał, że nie zmarnował pierwszych dni pracy w ŁKS. Zaskoczył nieco ustawieniem zespołu, bo w podstawowym składzie znalazł się Paweł Golański, o którym mówiło się, że stan zdrowia nie pozwoli mu na grę. Postawił też na młodego Agwana Papikjana który już w 11. minucie pokazał, że była to dobra decyzja. Wychowanek łódzkiego klubu kapitalnie podał piłkę do Sebestiana Szałachowskiego, który jednak nie potrafił wygrać rywalizacji sam na sam z bramkarzem Cracovii Wojciechem Kaczmarkiem.

Z każdą minutą przewaga łódzkiej drużyny rosła, ale na gola podopieczni Probierza czekali pół godziny. I nie ma wątpliwości, że zdobyli go dzięki pomysłowi trenera na rozegranie stałego fragmentu gry. Z rzutu wolnego Marek Saganowski piętą zagrał do Marcina Kaczmarka, ten świetnie dośrodkował w pole karne, a debiutujący w ŁKS Antoni Łukasiewicz wyprzedził Mateusza Żytkę i głową dał łodzianom prowadzenie. Co ciekawe, choć Łukasiewicz grał wczoraj po raz 139. w ekstraklasie, zdobył dopiero drugiego gola. Poprzedni raz trafił do bramki prawie dwa lata temu w barwach Śląska Wrocław.

Stracony gol był szokiem dla pewnych siebie krakowskich graczy. Łodzianie nadal przeważali, a Cracovia grała zupełnie bez pomysłu. Udało jej się pozbierać dopiero w ostatnich minutach pierwszej połowy i miała nawet okazję do wyrównania, ale na szczęście Andraż Struna nie trafił w bramkę.

W przerwie Szatałow musiał wstrząsnąć zespołem, bo ŁKS w drugiej połowie przeżywał bardzo trudne chwile. Cracovia rzuciła się na ełkaesiaków, ale - choć miała przewagę - długo czekała na korzystną sytuację do wyrównania. Na szczęście dla ŁKS trener Cracovii zwlekał z wpuszczeniem na boisko Andrzeja Niedzielana, który pojawił się dopiero kwadrans po przerwie. I niemal od razu mógł zdobyć gola, ale piłkę metr od bramki wybił mu Marcin Kaczmarek, bezsprzecznie najlepszy piłkarz na boisku. Pięć minut później Niedzielan już chyba nawet widział piłkę w bramce, ale nie docenił Pavle Velimirovicia, który genialnie obronił, czy, na pewno wygrał u Probierza duży kredyt zaufania.

Cofnięty, a raczej zepchnięty przez Cracovię do defensywy ŁKS bardzo mądrze się bronił. Łodzianie notowali niewiele strat, a pod swoją bramką właściwie żadnej i próbowali kontratakować oraz zdobywać stałe fragmenty gry. Po jednym z nich mogli podwyższyć prowadzenie, gdy Kaczmarek kolejny raz kapitalnie dośrodkował z rożnego na głowę Saganowskiego, ale strzał głową napastnika ŁKS świetnie obronił bramkarz Cracovii. Gospodarze, oprócz okazji Niedzielana, mieli tylko jedną sytuację, by Holender Koen van der Biezen fatalnie przestrzelił.

Probierz kipiał przy linii bramkowej, kopał butelki z wodą, zdejmował marynarkę i ciągle krzyczał. Pomogło - tak zmobilizowanej drużyny ŁKS dawno nie widzieliśmy. I taką chcemy oglądać co tydzień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto