Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coco Chanel - recenzja

Redakcja
Kino polubiło historie opowiadające o początkach karier. Przysłowiowe "od zera do miliardera" idealnie pasuje do opowieści o najsłynniejszej projektantce mody.

Mamy koniec XIX wieku. Mała Gabrielle wraz z siostrą zostają oddane przez ojca do sierocińca. Chwilę potem widzimy już je dorosłe, śpiewające o zagubionym piesku Coco w jednej z nie najlepszych knajp.

Siostry marzą o wyjeździe do Paryża, tam gdzie można zrobić karierę. W ich sytuacji życiowej mogą pomóc posażni mężczyźni, których są w stanie zauroczyć.

Mimo początkowych sprzeciwów Gabrielle postanawia zostać utrzymanką bogatego francuza zakochanego w koniach, Balsana. W jego posiadłości rozwija swój talent, projektując coraz to nowe stroje. Stroje, które na początku XX wieku pokazywały, jak wolną i wyemancypowaną osobą była Coco (Gabrielle).

"Coco Chane"l to film opowiadający, o czym wspomniałem na początku, o pierwszych latach życia wybitnej projektantki. O jej powolnym "dorabianiu się" i emancypacji. Dodać do tego trzeba, że bezkrwawej i przyjętej przez ogół francuskiego społeczeństwa.

Nawet nie próbuję być obiektywny widząc prześliczną Audrey Tautou w roli Coco. Jest delikatna, urocza, a zarazem sarkastyczna, ironiczna, prześmiewcza i smutna. Obraz jest porządny, zazwyczaj filmowe biografie takie są. Opowiadają o losach jakiejś wybitnej jednostki (tu Coco) omijając mniej lub bardziej ważne szczegóły ze względu na długość filmu.

I tak samo jest z tą produkcją. Widać, że autorzy musieli nieco skrócić historię życia Coco, skupili się na jej relacjach z Balsanem i Boyem. Zapewne uznali, że to najbardziej wykształciło późniejszą osobowość Gabrielle, znanej z zimnego wyrachowania i pracoholizmu wybitnej kreatorki mody.

Z całego filmu, poza oczywiście cudną Audrey Tautou, można zapamiętać kilka niezwykłe ładnych ujęć - Coco tańczącą w kasynie, czy też przechadzającą się po plaży. Film jest po prostu porządny, beż żadnych udziwnień i nieprzewidywalności. Spodoba się wielbicielom francuskiego kina, odtwórczyni roli głównej oraz zafascynowanych fanom biografii sławnych osób. Reszta może się lekko zawieść, szczególnie, że w polskim tytule zabrakło jednego słowa z oryginalnego tytułu (avant) - to film o Coco, zanim stała się słynną projektantką.

Nie jest to "Edith Piaf: Niczego nie żałuję", ale też nie można skreślać tego filmu z powodu jego porządności.
MM Łódź patronuje:

MMŁódź poleca:
Zostań
dziennikarzem
obywatelskim

KonkursyZdrowie i uroda
Przewodnik
po lokalach

Sztuka w ŁodziTeatr w Łodzi
Kino w ŁodziPraca w Łodzi
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto