Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Całus Tuszyn Polska

mj
Marek Busiakiewicz ze swoją kolekcją pocztówek z całego świata, które docierają do niego mimo braku tradycyjnego adresu.
Marek Busiakiewicz ze swoją kolekcją pocztówek z całego świata, które docierają do niego mimo braku tradycyjnego adresu.
Te trzy tytułowe słowa wystarczą, by kartki z najdalszych krańców świata trafiły do adresata. Jest nim rodowity tuszynianin - Marek Busiakiewicz. „Całus” to jego pseudonim.

Te trzy tytułowe słowa wystarczą, by kartki z najdalszych krańców świata trafiły do adresata. Jest nim rodowity tuszynianin - Marek Busiakiewicz. „Całus” to jego pseudonim. - Przylgnął do mnie, kiedy jako kilkulatek nakryłem całujących się znajomych podczas pielgrzymki do Częstochowy, na którą wybrałem się z babcią - opowiada Marek Busiakiewicz.

- Dziś ludzie kojarzą mnie bardziej z tym pseudonimem niż z moim własnym nazwiskiem. Kiedyś na przykład leśniczy wypisał mi na kwicie: Marek Całus, a poprzedni burmistrz Tuszyna, dekretując urzędowe dokumenty na tych, które kierował do mnie - bo pracuję w urzędzie jako informatyk - pisał po prostu Całus.

Skąd pomysł na kartki ze szczątkowym adresem? Mniej więcej 10 lat temu pierwszą pocztówkę z pozdrowieniami Marek dostał od kolegi, który wybrał się na wycieczkę na Mazury. Za adres posłużyły dwa słowa Całus i Tuszyn.

- Od tamtej pory sam namawiam znajomych i rodzinę, aby nie pisali ani ulicy z numerem ani kodu pocztowego - przyznaje adresat. - Czasem trudno mi ich przekonać, bo martwią się, że ich kartki nie dojdą. Jednak jak widać dochodzą - mam ich już ponad 43 w kolekcji. Przychodzą z kraju i zza granicy. Bardzo je lubię i często przeglądam, układam w albumach.

Rzeczywiście pocztówki są bardzo piękne - pokazują wspaniałe zakątki świata, egzotyczne plaże, pustynie albo cuda architektury. Nadeszły z Austrii, Chorwacji, Grecji, Niemiec, Francji, Szwecji, Danii, Szkocji, Cypru, Maroka, Tunezji, Włoch, z Arizony, Montany, Utha, Nowego Meksyku i Illinoi w Stanach Zjednoczonych, ze Sri Lanki, Cejlonu, Argentyny, Dominikany, Wenezueli, Emiratów Arabskich, a nawet z Kenii. Niektóre są całe zapisane drobnym maczkiem, inne zawierają lakoniczne pozdrowienia lub parę słów o pogodzie.

- Nie mam jeszcze pocztówki z Australii - mówi Całus. - Ale mieszka tam rodzina znajomych - obiecali, że przyślą. Mam kilku kolegów, jeszcze z lat szkolnych czy studenckich, którzy sporo podróżują po świecie. Oni także tutaj w Tuszynie mieszkają i pracują. Są niezawodni.

Czasem zdarza się, że ktoś zupełnie zaskoczy Marka. Tak było z kartką od Moniki, nauczycielki historii w tuszyńskim liceum. Choć wcześniej się właściwie nie znali ani nie umawiali - przysłała pozdrowienia z Maroka. Dowiedziała się od koleżanek, że Całus ma takie swoiste hobby i sama chciała sprawdzić, czy to możliwe, by do właściwej osoby doszła kartka bez adresu, imienia i nazwiska. Okazało się, że możliwe.

- Mam kolegę marynarza - opowiada Marek. - Choć to właśnie on podróżuje najwięcej i odwiedza najróżniejsze zakątki Ziemi, nigdy nie przysłał mi ani jednej pocztówki. Zawsze tłumaczy, że łatwiej w porcie o dziewczynę niż o okienko pocztowe z kartką i znaczkiem.

Wszystkie kartki dla Marka Busiakiewicza są bardzo cenne. Zawsze sprawdza na nich znaczek i oryginalne stemple. Czasem obok nazwy miejscowości Tuszyn ktoś z pocztowców dopisze cyfrę 9 albo cały kod pocztowy 95 - 080. Bo w Polsce są trzy miejscowości o tej nazwie - oprócz podłódzkiego miasta Tuszyna, jest jeszcze Tuszyn koło Rzeszowa i Tuszyn między Dzierżoniowem a Wrocławiem. Więcej jest pewnie także Marków Busiakiewiczów. Tylko Całus jest jeden. I jak widać już w kraju znany i bezbłędnie identyfikowany przez pracowników Poczty Polskiej, którzy od ponad 10 lat dostarczają mu korespondecję.

- Nie zauwyżyłem, by kartki ginęły - mówi Marek. - Z reguły dochodzą.

To, że listonosze w Tuszynie wiedzą, gdzie mieszka Całus, nikogo nie dziwi. W końcu Tuszyn nie jest olbrzymią metropolią i wszyscy tu wszystkich znają. Raz przyszedł nowy doręczyciel i trochę był niepewny. „Przyniosłem, ale nie wiem czy to na pewno dla pana?” - martwił się.

- Dumny jestem z kartki z Chicago, której autorka w adresie pominęła mój pseudonim, zastępując go odciskiem własnych ust - cieszy się Marek - Całusa przecież każdy rozpozna.

Dalej normalnie - Tuszyn i Polska. Ciekaw jestem, czy jeszcze bardziej da się skrócić adres, aby na przykład został tylko ślad ust i nazwa kraju bez nazwy miasta. Czy trafiłaby do mnie?

Pan Marek sam bardzo chętnie nawiązuje kontakty z ludźmi na przykład poprzez internet. Przez wiele lat korespondował w języku esperanto z 25. osobami z całego świata, m. in. z Bułgarii, Francji, Nowej Zelandii, Szwecji, Izraela, Włoch i Estonii. Wszystkie listy przechowuje na pamiątkę. Z kilkoma z korespondencyjnych przyjaciół nawet się spotykał podczas swoich podróży po Europie.

- Będzie mi miło, jeśli ktoś z Czytelników „Expressu” zechce przysłać mi kartkę z wakacji - mówi Marek Busiakiewicz. - Mój adres - Całus Tuszyn Polska.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto