Łodzianka została modelką znanej firmy bieliźniarskiej, bo... po bezskutecznych poszukiwaniach w sklepach poprosiła o uszycie stanika na swój biust w imponującym rozmiarze K. Gdy tylko projektanci zobaczyli jak pięknie jest zbudowana, natychmiast zaproponowali jej współpracę.
Piękne, duże piersi to nie tylko powód do dumy, ale i ogromny kłopot. Karolina Sławińska nie potrafi zliczyć, ile sklepów odwiedziła oraz ile biustonoszy przymierzyła, by przekonać się, że żaden nie pasuje.
– Trafiały się duże miseczki, ale bielizna była przeznaczona dla tęgich kobiet, a ja mimo, że mam czym oddychać, jestem bardzo szczupła.
Karolina przy wzroście 175 cm waży 52 kg. Sam jej biust w rozmiarze K waży około trzech kilogramów.
– Już jako uczennica ósmej klasy szkoły podstawowej nosiłam miseczki D. Garbiłam się, żeby to ukryć – śmieje się modelka. – Od tamtej pory piersi jeszcze mi urosły, ale teraz jestem z nich dumna. Wcale nie chcę ich ukrywać. Problem w tym, że ramiona same idą mi do przodu pod wpływem ciężaru. Żeby nie mieć skrzywienia kręgosłupa, muszę dużo ćwiczyć.
Atrakcyjna łodzianka nie jest jedyną, dla której staniki szyje się na zamówienie. W podobnej sytuacji jest pani Stasia. Od lat nosiła za ciasne biustonosze, do których na siłę upychała swe dorodne dary natury. Kiedy przestały się mieścić nawet w „emkę”, zrozpaczona poszukała pomocy u specjalistów.
– Miseczka w rozmiarze M jest największa, jaką produkujemy – mówi Irena Orlińska, dyrektor renomowanej łódzkiej firmy, zajmującej się projektowaniem i szyciem bielizny. - Dla tej pani musimy stworzyć rozmiar N.
– ...A to wcale nie jest takie proste – wtrąca Monika Galas-Grzelak, projektantka bielizny. – Wzięliśmy od klientki dokładną miarę, teraz opracowujemy konstrukcję. Żeby uszyć idealną bieliznę, liczy się wszystko: tkanina, sposób przeszycia, miejsce, w którym umieścimy zapięcie.
Łodzianki coraz częściej mają niestandardowe wymiary i potrzeby.
– Jedna z klientek poprosiła o stanik, który by ją całkowicie – jak to określiła – spłaszczył – opowiada Anna Majchrzak sprzedawczyni ze sklepu z bielizną. – Twierdziła, że nie chce, by inni dostrzegali walory jej kobiecości. Poleciłam jej stanik z miękkiego materiału, bez drutów ani usztywnień.
Monika Galas-Grzelak zaprojektowała wiele niezwykłych staników. Były te na piersi jak balony, ale i na ledwie widoczne atrybuty kobiecości. Wśród zamówień specjalnych zdarzały się też biustonosze ozdabiane kryształkami Svarowskiego, dżetami, cekinami, wykonane z kilku materiałów w jaskrawych kolorach.
– Takie „odlotowe” staniki świetnie sprzedają się w Rosji – mówi. – Ale i łodziankom wpadły w oko.
Jak się okazuje, coraz więcej skromnych urzędniczek czy nauczycielek chętnie kupuje bardzo odważną bieliznę. I mylił by się ktoś sądząc, że w czarnym, lateksowym biustonoszu obszywanym czerwonym futrem z marabuta idą wyłącznie na rozbieraną randkę...
– Pewna pani powiedziała, że zakłada taki staniczek na co dzień, na uczelnię. Twierdziła, że... dodaje jej pewności siebie. Dzięki niemu znikają jej kompleksy – mówi Anna Majchrzak.
Więcej zdjęć w serwisie Expressu Ilustrowanego
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?