Azbest na wolności?

Robotnicy zdejmowali wczoraj stare płyty azbestowo-cementowe z bloku nr 306 przy ul. Wyszyńskiego 35 na Retkini. Wykonawcy pracowali bez masek i ubrań ochronnych.

W trakcie demontażu łamali i wiercili płyty, uwalniając azbest, który w powietrzu może unosić się nawet całymi tygodniami. Wszystko to działo się dziesięć metrów od piaskownicy.

– Praca przy azbeście wymaga specjalnych uprawnień, tymczasem amatorszczyzna sprowadza zagrożenie dla naszego zdrowia i życia – poinformował redakcję inżynier Krzysztof K., mieszkaniec Retkini.

– Azbest, który zawierają materiały budowlane, nie stanowi zagrożenia – pod warunkiem, że płyty są zdejmowane z najwyższą ostrożnością. Tymczasem pod oknami i przy piaskownicy we wtorek rano wszystko pyliło.

Zaniepokojony lokator poinformował policję, ale funkcjonariusze odmówili interwencji, ponieważ nie czuli się znawcami tej problematyki. Straż Miejska obiecała odwiedzić miejsce remontu, ale jej dyżurny przyznał, że nie ma sankcji na firmę nieostrożnie obchodzącą się z azbestem.

Urząd Nadzoru Budowlanego obiecał kontrolę, ale pod warunkiem, że zainteresowany zwróci się do niego pisemnie.

– Byłem wczoraj przy bloku, gdzie trwały roboty – mówi Andrzej Kapelański, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Retkinia-Północ.

– Mam 27-letnie doświadczenie w branży budowlanej. Nic nie wskazywało na to, żeby robotnicy łamali, tłukli lub rozbijali wspomniane płyty, które już zresztą zostały usunięte sprzed domu. Wykonawca posiada specjalne uprawnienia do pracy z azbestem, wydane przez Urząd Miasta Łodzi. Wygrał u nas przetarg na wykonanie ocieplenia.

Kiedy prezes spółdzielni dotarł na miejsce, robotnicy byli w ubraniach ochronnych, kaskach, maskach przeciwpyłowych spuszczonych na szyję. Nie wykluczył jednak, że z powodu nieobecności kierownika, dozorującego kilka budów, robotnicy pracowali pewien czas bez odpowiedniego zabezpieczenia.

– W trakcie zdejmowania z elewacji płyt azbestowo-cementowych, były one dla bezpieczeństwa polewane wodą – zapewnił Andrzej Kapelański.