Zwolnienia w szkołach w Łodzi. Ich dyrektorzy wymogli na władzach Łodzi negocjacje. Ale nie bierze w nich udziału prezydent Hanna Zdanowska
Urzędnicy argumentują, iż winny zapowiedzianej redukcji jest obecny rząd, bo jego subwencja oświatowa na łódzką oświatę jest niedoszacowana o pół miliarda złotych rocznie. W odpowiedzi w poniedziałek pod siedzibą UMŁ głos zabrali m.in. Radosław Marzec i Tomasz Anielak, miejscy radni PiS, oraz Piotr Cieplucha, szef Solidarnej Polski w okręgu łódzkim (na zdjęciu wśród m.in. związkowców "Solidarności"). Pytali oni m.in., czemu magistrat ogłosił plan zwolnień nagle – dopiero teraz, skoro wysokość subwencji oświatowej dla Łodzi była znana już pod koniec 2020 r. Zdaniem tych pytających, wysokością subwencji nie można tłumaczyć cięć, bo ta (rok do roku) jest wyższa, a według przepisów prawa nie stanowi całości środków potrzebnych do utrzymania przez miasto placówek (co jest zbieżne z opinią Waldemara Flajszera, łódzkiego kuratora oświaty, czyli przedstawiciela rządu w terenie).