Na ósmą zdążyli tylko nieliczni, nauczyciele nie mogli zacząć normalnie zajęć – mówi Małgorzata Wiśniewska, dyrektor XXVI Liceum Ogólnokształcącego przy ul. Wileńskiej, gdzie uczy się młodzież z całej Łodzi. – Poprzyjeżdżali dopiero na drugą lekcję, a nawet później.
Dwie klasy humanistyczne, które miały z kolei zaplanowane wyjście do miasta na wykład z historii, wobec tego, że nie kursowały normalnie tramwaje – zrezygnowały i zostały w szkole.
W Przedszkolu nr 163 przy ul. Czernika na Widzewie odliczyła się zaledwie połowa dzieci. Na 275 zapisanych przyszło 140. – To pewnie te, które mieszkają najbliżej – przypuszcza dyr. Brygida Woźniak. – Ze względu na kłopoty z dojazdem z dalszych dzielnic – Janowa, Olechowa, Śródmieścia – pewnie rodzice, którzy mogli sobie na to pozwolić zdecydowali, że zostawią dzieci w domach. W poniedziałek było ich jeszcze 200.
Rodzice zapewne bali się problemów z odbiorem pociech.
– Po jedno dziecko w poniedziałek rodzice dotarli dopiero o godz. 21.30, choć zwykle odbierają je ok. 18. – opowiada Małgorzata Karczewska, dyrektor Przedszkola nr 12 przy ul. Daniłowskiego. – Czekała na nich jedna z nauczycielek i woźna. Nie mogli dojechać. Inni też się dużo spóźnili, dzwonili, że utknęli w korkach. Do godz. 19 w szkole były też dzieci z zerówki i najmłodsi uczniowie SP nr 205 przy ul. Dąbrówki.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?