Zespół społeczników doradzających w sprawie transportu czuje się niepotrzebny

Społeczny Zespół do spraw Przyjaznej Komunikacji powstał na początku tego roku z inicjatywy Fundacji Normalne Miasto Fenomen. W jego skład weszli przedstawiciele Urzędu Miasta Łodzi, Zarządu Dróg i Transportu, Wojewody Łódzkiego czy Polskich Kolei Państwowych, a także - co najważniejsze - społecznicy, stowarzyszenia i fundacje.

Jego głównym celem jest promowanie rozwiązań oraz podejmowanie inicjatyw mających na celu lepsze zabezpieczenie potrzeb mieszkańców związanych z rozwojem sieci drogowej, jak również współpraca w zakresie zarządzania i organizacji lokalnego transportu zbiorowego.

Po pół roku pracy, poświęcania wolnego czasu i próby pokazania urzędnikom dobrych rozwiązań dla miasta, społecznicy są rozczarowani działaniem zespołu. Zespół stworzył w sumie 10 uchwał. Dotyczyły one m.in. ulicy Piotrkowskiej, tramwajów podmiejskich, likwidacji pętli na Chochoła czy tunelu średnicowego pod Łodzią. Choć mamy już sierpień, tylko na sześć z nich otrzymali odpowiedź. Poza zmianami w zapisach koncepcji przebudowy trasy WZ, spora większość propozycji w ogóle nie zainteresowania urzędników Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi.

- My nasze uchwały przygotowaliśmy w taki sposób, aby stanowiły kompleksową całość. Na razie nic się nie dzieje, albo się dzieje, a my o tym nie wiemy. Urzędnicy próbują się zasłaniać, że czegoś nie ma w budżecie, albo że czegoś polskie prawo nie przewiduje. Ale czy jak prawo czegoś nie przewiduje, to znaczy, że jest to zabronione - rozkłada ręce Tomasz Bużałek z Łódzkiej Inicjatywy na Rzecz Przyjaznego Transportu.

Wojciech Makowski zastanawia się po co zespół w ogóle został powołany. - Kluczowe decyzje dla miasta Zarząd Dróg i Transportu podejmuje bez nas. Na przykład dowiedzieliśmy się, że aby wybudować przejście dla pieszych na alei Politechniki trzeba przebudować jezdnie na długości pół kilometra. Jak dla mnie to jest przesada. Szkoła myślenia urzędników o transporcie sięga kilkadziesiąt lat wstecz, a plany wybiegają kilkadziesiąt lat do przodu - komentuje oburzony rzecznik niezmotoryzowanych.

Okazuje się także, że niektóre organizacje działające w obszarze transportu w ogóle nie zostały zaproszone do obrad społecznego zespołu. - Przychodziłem na spotkania zespołu jako przedstawiciel jednego ze stowarzyszeń. Jednak po tym, jak to funkcjonowało i jak podchodzili do tego urzędnicy ZDiT-u, nie wiem czy takie zaproszenie miałoby sens. Poza tym nie wiem, czemu nas nie zaprosili, może nas nie lubią? - zastanawia się Jakub Tarka z Klubu Miłośników Starych Tramwajów w Łodzi.

Jakie będą dalsze losy Społecznego Zespołu ds. Przyjaznej Komunikacji? Wbrew pozorom, władze deklarują dalszą chęć współpracy, a nawet... poszerzenie zespołu. - Wiceprezydent Arkadiusz Banaszek twierdzi, że obecnie jest ono reprezentowane jednostronnie. Chciałby, żeby w zespole znaleźli się społecznicy o zróżnicowanych punktach widzenia - czytamy w oświadczeniu, jakie trafiło do naszej redakcji za pośrednictwem Halszki Karolewskiej, rzeczniczki magistratu.

Czy i jak zespół będzie dalej funkcjonował? Póki co, nie ma sygnałów, aby miał przestać istnieć. Na przyszły piątek (12 sierpnia) zostało zwołane kolejne posiedzenie, na którym zostaną przedstawieni nowi społecznicy, mający dołączyć do obecnego grona.