Zbigniew Gałkiewicz, biznesmen ze Rzgowa, zwrócił się do Sądu Rejonowego w Łodzi z wnioskiem, aby on i jego procesowi adwersarze, łódzki radny Tomasz Rosłoński i Marek Klimczak, były wiceprezydent Łodzi (obaj związani z SLD), zostali zbadani wariografem.
- Przekazałem im 50 tysięcy złotych, a oni zaprzeczają. Kto tu kłamie? Odpowiedź na to pytanie można łatwo uzyskać, jeśli każdy z nas zostanie zbadany wykrywaczem kłamstw - mówi Gałkiewicz.
Gałkiewicz i jego żona Grażyna zeznawali wczoraj jako świadkowie na procesie Klimczaka i Rosłońskiego, oskarżonych o przyjęcie łapówki.
Do jej wręczenia - za pomoc przy legalizacji hal targowych - miało dojść we wrześniu 2002 r. na stacji benzynowej przy ul. Strykowskiej w Łodzi. Zbigniew Gałkiewicz utrzymuje, że włożył pieniądze do jasnej koperty, udał się do auta Rosłońskiego i wręczył mu ją. Rosłoński zaprzecza.
Według prokuratury, Klimczak i Rosłoński działali w porozumieniu, dlatego razem zasiadają na ławie oskarżonych. Grożą im kary do 10 lat więzienia.
Gałkiewicz jest przekonany, że spotkanie na stacji benzynowej zostało zarejestrowane przez służby specjalne, które wówczas - jak nam powiedział - non stop obserwowały jego i rodzinę. - Powinny więc być dodatkowe dowody na prawdziwość moich słów, które jednak jakoś dotąd nie wypłynęły - narzeka.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?