Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawód: windziarz

Anna Wójcik
Anna Wójcik
W Łodzi jest ich zaledwie kilku, bo i w całym mieście ostały się już tylko dwie windy pasażerskie, które nadal wymagają obsługi windziarza.

- Na które piętro? - mówi do mnie, miłym głosem Henryk Psiurski, który od 16 lat pracuje jako windziarz. Na początku Psiurski pracował w Hotelu Polonia, a później został przeniesiony do Hotelu Savoy.

- Praca jak praca. Trzeba dużo stać i czekać na wezwania gości hotelowych - opowiada windziarz z Polonii. - Ta praca to zwykły przypadek, wcześniej zajmowałem się elektryką. Nie jest jednak tak źle. - kontynuuje kolega po fachu z Savoya. - Pieniądze może i nie są duże, ale przecież praca też nie jest skomplikowana - dodaje Marcin Bor, kierownik Hotelu Savoy.

Windziarz rządzi

W Łodzi tylko w dwóch hotelach (Savoy i Polonia) można znaleźć tzw. windziarzy, którzy obsługują dźwig w budynku. Windziarz zawsze czeka na gości na dole. Wystarczy jednak, że zapali się kontrolka, zadzwoni dzwonek i już musi jechać na górę.- Beze mnie gość nigdzie nie pojedzie - stawia sprawę jasno Psiurski.

Starym windom daleko do tych nowoczesnych, które mkną niemal bezszelestnie w biurowcach. Starodawna kabina ma inny mechanizm. - Sterować nią mogę tylko od wewnątrz, czyli nie mogę jej ściągnąć na przykład z szóstego piętra będąc na parterze. Wtedy muszę wejść na górę i zjechać na dół - dodaj Psiurski.

Stare windy mają swój klimat i elementy wyposażenia rzadko już dzisiaj spotykane. Goście uwielbiają na przykład siadać na ławeczce, która jest w środku kabiny. - Czasami się tylko dziwią, że takie windy jeszcze są. Wtedy często mnie proszą, żebym opowiedział im prawie 100-letnią historię urządzeń - uśmiecha się Bogdan Krysztoforski, który w Hotelu Savoy windziarzem jest od 5 lat.

Przewożą aktorów, znanych polityków

W windzie nigdy nie ma ciszy, zawsze znajdzie się ktoś chętny do rozmów. - Poznaję  ludzi z pierwszych stron gazet, m.in. aktorów, piosenkarzy, polityków - wymienia Psiurski.

W pracy dźwigowego bywają też zabawne sytuacje. Włodzimierz Wieczorek w Hotelu Polonia pracuje od 3 lat. Dźwigowym nie został tak od razu, na początku robił balustradę przy windzie. Po 7 miesiącach dostał propozycję pracy, jako dźwigowy.
- Pamiętam, jak kiedyś gość hotelowy zamknął przede mną drzwi od windy. I pojechał sam na górę, później dzwonił po mnie, bo nie mógł wyjść - z uśmiechem wspomina Wieczorek. 

Czerwone lampki

Nieważne czy to dzień powszedni, czy też święta. Windziarz zawsze musi być na posterunku. - Najlepiej jest pracować w święta, wtedy jest najmniejszy ruch - mówi Psiurski.

Kiedy jest dużo gości warto wypracować sobie jakiś system pracy. To się sprawdza w szczególności, jak zapalają się na każdym piętrze czerwone lampki. - Wtedy na początku zabieram gości z samej góry, zatrzymując się na piętrach zabieram kolejne osoby i zjeżdżamy na dół - opowiada Psiurski.

Windy nie wymienią

Winda w Polonii jest w stanie pomieścić 6 osób z bagażami. Dźwig w Savoy-u też zabierze 6 osób, aczkolwiek bez walizek. Większa powierzchnia w pierwszej windzie powstała kosztem sławnej ławeczki w Savoy-u, której Polonia nie posiada.

Hotele nie chcą rezygnować ze swojej historii, dlatego w najbliższym czasie nie zamierzają wymieniać wind na automatyczne. Savoy ma za to w planach rewitalizację windy. - Wymienimy okładziny ścienne, ławeczkę, lustra, wykładziny, zmienimy wygląd drzwi na piętrach, kaset sterujących - wylicza Marcin Bor, kierownik hotelu.

Czytaj także:
- Bieg VIP-ów ulicą Piotrkowską
- Wybrano Dzielnicowego Roku 2010
- Targi Sztuki i Rękodzieła

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto