Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagłębie Lubin - ŁKS 2:1- Jest postęp, nie ma wyniku

Paweł Hochstim
Zagłębie Lubin - ŁKS 2:1
Zagłębie Lubin - ŁKS 2:1 fot. Krzysztof Szymczak
Gdyby ze wszystkich meczów ŁKS pod wodzą Michała Probierza wyciąć bramki i kazać komuś, kto ich wcześniej nie widział wskazać najlepsze spotkanie łódzkiej drużyny, pewnie każdy wybrałby mecz z Lubina. ŁKS zagrał naprawdę dobrze, ale trafił na zespół, który udowodnił, że przez przypadek zaplątał się w dolne rejony tabeli.

Kto wie, jakby potoczył się ten mecz, gdyby w 7. minucie Marcin Mięciel trafił w piłkę. Po szybkiej kontrze i dobrym podaniu Marka Saganowskiego Mięciel znalazł się oko z oko z Bojanem Isailoviciem, ale nie trafił w piłkę.

To już był drugi sygnał, że kibice na stadionie w Lubinie mogą spodziewać się ciekawego meczu. Pierwszym był fakt, że już w piątej minucie drużyny miały po jednej żółtej kartce na swoim koncie. Walka - to słowo najlepiej obrazuje to, co działo się w sobotnie popołudnie na Dialog Arenie. Zagłębie grało bardzo wysoko ustawionym pressingiemn, z czym przez długie minuty nie radzili sobie ełkaesiacy. Ich jedyną nadzieją na gola mogły być kontry, jak choćby ta z siódmej minuty.

Problem jednak w tym, że już od 9. minuty łodzianie przegrywali 0:1. Wszystko zaczęło się od niecelnego podania w środku pola Piotra Klepczarka. Piłka trafiła do Bartosza Rymaniaka, ten dośrodkował na głowę Arkadiusza Woźniaka, który świetnym strzałem pokonał Pavle Velimirovicia. Początkowo mogło wydawać się, że łódzki bramkarz popełnił błąd, ale powtórki telewizyjne pokazały, że nie można mu niczego zarzucić.

I choć przed przerwą piłkarze trenera Michała Probierza wyrównali, to mieli szczęście, że wcześniej lubinianie nie zdobyli drugiego gola. Zawdzięczają to albo bardzo dobrym interwencjom Velimirovicia, albo strzeleckiej indolencji Darvydasa Sernasa. Kupiony z Widzewa Litwin wciąż nie może się przełamać. W 29. minucie w dobrej sytuacji kopnął wysoko nad bramką, a kilka chwil później Velimirović wygrał z nim pojedynek sam na sam. Jeszcze lepszą okazję do zdobycia gola Sernas miał już po przerwie, gdy po rzucie rożnym strzelał z kilku metrów. Miał jednak pecha, bo z linii bramkowej wybił piłkę Marcin Kaczmarek.

O ile Sernas nie zdołał się przełamać, o tyle wreszcie zrobił to Marek Saganowski, choć bramka, którą zdobył w 44. minucie nie była wcale jego najlepszą sytuacją do pokonania Isailovicia. Kilka minut wcześniej po błędzie Sergio Reiny "Sagan" znalazł się tuż przed serbskim bramkarzem Zagłębia, ale trafił w jego nogę.

Wreszcie jednak po 674 minutach tego sezonu Saganowski mógł cieszyć się ze strzelonego gola. Największa w tym zasługa Kaczmarka, który nie zniechęcił się pierwszym złym dośrodkowaniem i gdy piłka znów trafiła pod jego nogi kapitalnie podał do "Sagana", który z bliska trafił do bramki.

Po przerwie Probierz strasznie zamieszał w zespole, choć... nie zrobił ani jednej zmiany. Paweł Golański z prawej strony obrony został przesunięty na lewą, a z kolei na prawą powędrował defensywny pomocnik Mladen Kascelan. Prawym pomocnikiem został grający wcześniej na lewej stronie Sebastian Szałachowski, a lewym - Kaczmarek. Probierz zdawał sobie sprawę, że większość akcji Zagłębie przeprowadza prawą stroną, gdzie jest ustawiony piekielnie szybki David Abwo. Tymczasem Kaczmarek, który do tej pory grał na Abwo, miał już na koncie żółtą kartkę.

Ten manewr taktyczny chyba zaskoczył lubinian, bo pierwsze minuty drugiej połowy zdecydowanie należały do ełkaesiaków. Szansę na gola miał Szałachowski, ale niepotrzebnie zamieszał się w serię drybligów w polu karnym i stracił piłkę.

Gdy Zagłębie otrząsnęło się z kilkuminutowej przewagi ełkaesiaków, znów mogło wyjść na prowadzenie. Po świetnej akcji Abwo Velimirović obronił strzał z bliska Adriana Rakowskiego. Później Kaczmarek wybił piłkę z bramki po strzale Sernasa, a Szymon Pawłowski z woleja uderzył kilka centymetrów od słupka.

Wreszcie w 77. minucie lubinianie dopieli swego. Abwo łatwo ograł Golańskiego, a piłkę do bramki z bliska wbił Woźniak.

Ełkaesiacy nie zamierzali się poddawać. Znów szansę miał Saganowski, ale jego strzał po podaniu Szałachowskiego obronił Isailović. Napastnik ŁKS w końcówce wręcz wychodził ze skóry, by doprowadzić do wyrównania. Niestety bez rezultatu, a w ostatnich minutach gola mogło zdobyć Zagłębie, bo Rakowski wszystko zrobił dobrze, po czym jednak fatalnie przestrzelił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto