Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za kulisami meczu Ruch Chorzów - ŁKS

(pas)
Andrzej Voigt z żoną Anną na trybunach w Chorzowie fot. Maciej Stanik
Andrzej Voigt z żoną Anną na trybunach w Chorzowie fot. Maciej Stanik fot. Maciej Stanik
Największym pechowcem sobotniego meczu ŁKS w Chorzowie, zakończonego remisem 2:2, okazał się rezerwowy Marek Gancarczyk. Wszedł na boisko, od razu ruszył do walki i za chwilę padł na murawę. Okazało się, że odnowiła mu się kontuzja mięśnia dwugłowego. Szybko musiał go zastąpić Olegs Laizans.

Prezes Andrzej Voigt: Nie przyszedłem na chwilę**ŁKS ma jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie się w ekstraklasie... Prezes ŁKS Andrzej Voigt: - Moim zdaniem te szanse są całkiem realne i wierzę, że się utrzymamy. Co się stanie, jeśli drużyna spadnie do I ligi? - Powiedziałem, że nie przychodzę do ŁKS na chwilę, tylko przynajmniej na trzy sezony. I nic się w tym względzie nie zmieniło. Wierzę, że z ŁKS można zrobić porządny klub. Piotr Świerczewski ujął sprawę jasno. W przyszłym sezonie albo walczymy o puchary, albo lądujemy w I lidze. Jeśli spadniemy (a utrzymanie się w sytuacji, w jakiej zaczęliśmy działać, będzie mistrzostwem świata) odejdzie pewnie siedmiu zawodników, którym kończą się kontrakty, powstanie nowy zespół, z którym postaramy się wrócić do ekstraklasy, jeśli nie od razu, to w następnym sezonie. Gdzie będziecie grali w nowym sezonie? - Będziemy wnioskować o to, żeby natychmiast zburzyć cały stary stadion, bo praca etapami wydłuża powstawanie nowego. Powinniśmy zagrać na nowoczesnym obiekcie wiosną 2014 roku, a wtedy na nasze mecze będzie przychodzić 10 - 15 tysięcy ludzi. Prowadzimy rozmowy, żeby w tym czasie grać na pięknym stadionie w Płocku. Oczywiście chcielibyśmy grać w Łodzi, dlatego rozmawiamy z SMS. Może tam uda się nam rozegrać część spotkań. A co z licencją? ** - Pozostało nam podpisanie ugody z paroma piłkarzami. Połowę naszego budżetu pochłaniają wypłaty dla zawodników, których nie ma w ligowej kadrze. To jest cios dla finansów klubu, ale sobie z nim poradzimy.

Czy żonie podobał się mecz? - Najważniejeze, że złapała piłkarskiego bakcyla. Będę miał spokój w domu, bo moja żona zdaje sobie sprawę, że futbol i ŁKS to bardzo poważne i wciągające sprawy. Menedżer Piotr Świerczewski: - To była na pewno bardzo dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu, nie licząc oczywiście początkowych 21 sekund. Mamy ogromne problemy z koncentracją od początku pojedynku. Nie mam pojęcia dlaczego. Okazuje się, że spisujemy się zdecydowanie lepiej, gdy gramy na dobrym, równym boisku. Szkoda, że takiego nie mamy w Łodzi ani do grania, ani do trenowania. Ten zdobyty punkt może być na wagę złota. Jesteśmy w grze, ciągle walczymy o utrzymanie się w ekstraklasie.W czwartek czeka nas kolejny, nie wiem już który, mecz o życie.
Jak by pan skomentował wynik Widzewa? - Ocenę tego wydarzenia zostawię dla siebie. Wynikiem jestem bardzo zaskoczony. Dla mnie prawdziwy sportowiec walczy od pierwszej do ostatniej minuty.
Arkadiusz Onyszko: - Uważam, że Pavle Velimirović bronił bardzo dobrze, był silnym punktem zespołu. Wyszedł zwycięsko z dwóch sytuacji sam na sam. Liga jest bardzo ciekawa i pokazuje, że nie ma już tak chorych układów, jakie były kiedyś. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś dziś może wyjść na boisku i nie chcieć walczyć o zwycięstwo. To nie licuje z mianem prawdziwego sportowca. Na dodatek robiłby z siebie durnia. Może myślę naiwnie, bo zbyt długo grałem za granicą, ale nie wierzę w to, żeby ktoś grał przeciwko sobie.

Marek Saganowski: - Już jest za późno, żeby oglądać się na inne zespoły. Jeśli zdobędziemy sześć punktów, będziemy bliscy utrzymania się i tyle. Przed meczem wielu ludzi skazywało nas na porażkę, stało się inaczej, choć straciliśmy głupią bramkę już na samym początku gry. Pokazujemy na boisku, że robimy wszystko, żeby się utrzymać. Atmosfera była miła. Fajnie, że dzieciaki kulturalnym dopingiem starały się pomóc piłkarzom. Kibice powinni uczyć się od tych dzieci. Marzy mi się, żeby dożyć takich czasów, gdy pojadę z synami powiedzmy na stadion Legii, oni usiądziemy na trybunach z szalikami ŁKS na szyi, dopingowali swój zespół, nikt im w tym nie przeszkodzi, tak jak widziałem to na Zachodzie. Artur Gierga: - Wykonywaliśmy stały fragment gry, udało mi się podłączyć we właściwym momencie. Zdobyłem bramkę, z czego się bardzo cieszę. Ten punkt pozostawia nas w grze o ekstraklasę. Będziemy walczyć do końca. Tracimy bramkę po stałym fragmencie gry, gubiąc krycie. Szkoda, ale tego już się nie wróci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto