MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Za kulisami meczu ŁKS - Termailca NIeciecza

(HOF, MST)
Andrzej Pyrdoł - trener ŁKS.
Andrzej Pyrdoł - trener ŁKS. Paweł Łacheta
Po meczu z Termaliką Marcin Mięciel nie tryskał radością. – Ogólnie gra nam się ciężko. Nie czujemy odpowiedniego dopingu kibiców i nie możemy liczyć na pomoc innych osób, w tym władz miasta. Przykładem niech będą koszykarze. Przez cały sezon walczyli sami, a gdy zdobyli upragniony awans do ekstraklasy na zdjęciach razem z nimi znalazła się prezydent Hanna Zdanowska. My potrzebujemy realnej, a nie medialnej pomocy.

Zdaniem trenerów
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Andrzej Pyrdoł (ŁKS) powiedział m. in.: –Nasi piłkarze walczą pod ogromną presją, co powoduje, że grają zbyt nerwowo, mało efektownie i nie zawsze skutecznie. Trzeba ich jednak pochwalić za ogromną ambicję i walkę do końcowego gwizdka sędziowskiego. Bohaterem tego spotkania był niewątpliwie Bogusław Wyparło, który nie tylko w kapitalnym stylu wygrał kilka pojedynków jeden na jeden, ale i obronił rzut karny. Gdyby przy naszym prowadzeniu 1:0, goście wykorzystali okazję do zdobycia wyrównania, a takie mieli, to mecz mógłby się potoczyć inaczej. Tak się jednak nie stało. Wygraliśmy, umacniając się na pozycji lidera. Broniąca się przed spadkiem do II ligi drużyna z Niecieczy pokazała, że potrafi grać na przyzwoitym poziomie, szybko, twardo i błyskotliwie.
Piotr Wrześniak (Termalica): – Myśmy przyjechali do Łodzi z nadzieją, że uda się nam odnieść zwycięstwo. W początkowej fazie pojedynku nastawiliśmy się na grę z kontry i stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji do strzelenia gola. Po utracie bramki musieliśmy przejść na grę bardziej otwartą, ofensywną. Byliśmy równorzędnym partnerem dla lidera rozgrywek I ligi. Szczęście tym razem nie było jednak po naszej stronie.

Myszka Miki i Kaczor Donald
Wojewoda Jolanta Chełmińska i komendant policji powinni żałować, że nie pojawili się na sobotnim meczu. Atmosfera na trybunach była piknikowa, wręcz wzorcowa. Niektórzy nawet zastanawiali się, czy aby na pewno trafili na piłkarski obiekt, bowiem kibice przy charakterystycznym dźwięku piszczałek dopingowali Adama Małysza, Roberta Kubicę, Justynę Kowalczyk. Nie zabrakło bajkowych akcentów, a więc okrzyków Myszka Miki czy Kaczor Donald. Później było jeszcze przyjemniej, bo z gardeł fanów sączyły się pieśni biesiadne. Na trybunach kibice bawili się piłkami plażowymi i w spokoju zajadali kiełbaski. W trakcie dziewięćdziesięciu minut dopatrzyliśmy się jedynie dwóch incydentów i kto wie, czy specjalny zespół wojewody i policji nie powinien się zająć ich oceną. Pierwszy to przypadek kibica, który krzyknął sędzia kalosz, czym mocno wzburzył kulturalną część widowni. Drugi to piosenka intonowana przez fanów "Ogórek, Ogórek zielony ma garniturek". Ta pieśń nie miała nic wspólnego ze sportową rywalizacją i kto wie, czy aby nie załamano wytycznych płynących do gabinetu wojewody. Warto to poważnie rozpatrzyć i ewentualnie surowo ukarać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto