MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Za kulisami meczu Lech Poznań - Widzew

(bart)
fot. Paweł Łacheta

Możemy tylko zazdrościć

Nie da się ukryć - mieszkańcy Łodzi mogą z zazdrością patrzeć na nowoczesny stadion lechitów w stolicy Wielkopolski.
Ten obiekt robi niesamowite wrażenie i tak naprawdę wcale nie musi być wypełniony do ostatniego miejsca, żeby doping był słyszalny w całym mieście. Jak na razie (i niestety, tak pozostanie zapewne przez najbliższe lata) stadion Widzewa ma przewagę jedynie w jednym aspekcie. Ma zdecydowanie lepszą murawę. Wymieniano ją już kilkakrotnie, co jest, delikatnie mówiąc, dosyć kosztowne.

Łodzianie odpalili race

W sektorze przeznaczonym dla fanów gości zasiadło około dwóch tysięcy sympatyków Widzewa. Poznań pamięta już znacznie bardziej liczną grupę zwolenników zespołu z al. Piłsudskiego na trybunach wielkopolskiego stadionu, ale ta liczba i tak robi wrażenie. Kibice jak zwykle dopingowali znakomicie, chociaż nie było im łatwo przekrzyczeć fanów gospodarzy.
Gdyby widzewiacy zawsze grali na takim poziomie, jaki reprezentują ich fani, już dzisiaj moglibyśmy być spokojni o ligowy byt łodzian.
Niestety w pewnym momencie kibice łodzian nie wytrzymali i odpalili race. Na dodatek zaczęli rzucać je w stronę sympatyków Lecha, kilka poleciało także na murawę. Bez wątpienia takie zachowanie będzie surowo ukarane przez Wydział Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej. W grę wchodzi kara finansowa oraz zakaz wyjazdu zorganizowanej grupy fanów na któryś z kolejnych meczów. Sędzia w związku z tymi zajściami musiał przerwać spotkanie na kilka minut.
W ciągu kilku minionych miesięcy umowy z Widzewem przedłużyli Maciej Mielcarz, Łukasz Broź oraz Mindaugas Panka. W weekend kontrakt z łódzkim klubem do 2015 roku przedłużył młody pomocnik Mikołaj Zwoliński.

Nie zamknęli się w... toalecie

Czesław Michniewicz (trener Widzewa): - Nie tak miało być. Wszyscy bardzo długo czekaliśmy na to spotkanie i poświęciliśmy naszym rywalom naprawdę dużo uwagi. Mieliśmy swój plan na to spotkanie, wiedzieliśmy, jak mogą zagrać gospodarze. Niestety, jeden moment zagapienia, jeden indywidualny błąd przesądził o tym, że wracamy do domów smutni. Uważam, iż na murawie naprawdę nie było widać, która z drużyn walczyła niedawno o 1/8 finału Ligi Europejskiej, a która jest beniaminkiem ekstraklasy. Porażka nigdy mnie nie cieszy i cieszyć nie będzie. Myślę jednak, że można przegrać w różnym stylu. Można zamknąć się w toalecie, albo we własnym polu karnym, jednak my tak nie uczyniliśmy. Mówiąc swego czasu o tym, że dam szansę zawodnikowi, który walczył w jednym ze sparingów zespołu Młodej Ekstraklasy, miałem na myśli właśnie Wojtka Szymanka. To właśnie on wydawał mi się najlepszym partnerem na tak newralgicznej pozycji, jak środek defensywy dla Sebastiana Madery. Myślę, że się nie zawiodłem, bowiem Wojtek poważniejszych błędów nie popełnił. Żałuję bardzo, że czwartą żółtą kartkę obejrzał Ben Radhia, przydałby się bardzo w spotkaniu z Koroną.
Jose Maria Bakero (trener Lecha): - Przez cały czas mieliśmy jeszcze w głowach przegrany dwumecz ze Sportingiem Braga w Lidze Europejskiej, co nikogo nie powinno dziwić. Dlatego jestem bardzo zadowolony, że osiągnęliśmy nasz podstawowy cel, czyli zainkasowaliśmy komplet punktów. Nie ukrywam, że zamierzaliśmy zagrać nieco inaczej, ale na tak fatalnie przygotowanym boisku po prostu nie było nam to dane.

Poprzednio był remis

W poprzednim meczu Widzewa z Lechem, rozegranym na stadionie przy al. Piłsudskiego, padł remis 1:1. Goście prowadzili po trafieniu Łotysza Artjomsa Rudnevsa, jednak do wyrównania doprowadził Litwin Darvydas Sernas. W sumie był to zasłużony podział punktów.

Nie przyniósł im szczęścia

Arbitrem meczu był Szymon Marciniak z Płocka. Do niedzielnego wieczoru widzewiacy nie doznali jeszcze porażki w spotkaniu, które on prowadził. Każda passa się jednak kończy.

Ben wyjechał

Z Łodzi wyjechał już testowany przez kilka ostatnich dni tunezyjski napastnik Mehdi Ben Dhifallah. Nie oznacza to jednak, iż trener Czesław Michniewicz definitywnie zrezygnował z jego pozyskania. Być może już niedługo wróci, aby szkoleniowiec mógł mu się przyjrzeć w lepszych warunkach pogodowych. To wolny gracz, więc nie trzeba się spieszyć przed zamykającym się w poniedziałek okienkiem transferowym.

Z Koroną bez Radhii

W swoim drugim spotkaniu w rundzie wiosennej widzewiacy po raz pierwszy zaprezentują się przed własną publicznością. W najbliższą sobotę, o godz. 17, rozpoczną na stadionie przy al. Piłsudskiego spotkanie z Koroną Kielce. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak istotne to starcie dla podopiecznych trenera Czesława Michniewicza, biorąc pod uwagę ich pozycję w tabeli ekstraklasy. Nie mamy nic przeciwko temu, żeby mecz z kielczanami zakończył się identycznym rezultatem, jak w rundzie jesiennej. Prowadzeni wówczas jeszcze przez trenera Andrzeja Kretka łodzianie pokonali na wyjeździe Koronę 2:1. W sobotę Michniewicz nie będzie mógł skorzystać z usług tunezyjskiego prawego defensora Souheila Ben Radhii, który w Poznaniu obejrzał czwarty żółty kartonik i będzie pauzował jeden mecz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto