Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła - Widzew 1:0. Pechowy gol w bramce Mielcarza

Bogusław Kukuć
Adrian Budka (z lewej) w Krakowie sprawiał kłopoty faworytom
Adrian Budka (z lewej) w Krakowie sprawiał kłopoty faworytom Krzysztof Szymczak
Widzew w niedzielę rozpoczął rundę rewanżową T-Mobile Ekstraklasy od meczu z Wisłą w Krakowie. Podobnie jak na inaugurację sezonu w Łodzi, tak i teraz Wisła miała sporo szczęścia wygrywając 1:0. Widzew wprawdzie nie zasłużył na zwycięstwo, jak w poprzednim meczu z Białą Gwiazdą, ale toczył równy bój z faworytami i remis byłby wynikiem bardziej sprawiedliwym.

Runda rewanżowa rozpoczęła się pechowo dla Widzewa, bo tuż przed meczem urazu ścięgna Aachillesa doznał Ugo Ukah i trzeba było zmieniać ustawienie defensywy. Do tego w trakcie meczu już po pierwszym kwadransie Ben Radhia przy strzale z dystansu doznał kontuzji i został zmieniony, a w 51 min. po faul Diza Piotr Grzelczak został zniesiony z boiska. Występ Ben Radhii i Grzelczaka w kończącym tegoroczną rywalizację meczu z Górnikiem w Łodzi jest mało prawdopodobny.

Początek meczu toczył się przy optycznej przewadze piłkarzy Wisły, którzy nie potrafili wypracować klarownych okazji bramkowych. Defensywa Widzewa radziła sobie znakomicie. Dopiero w 23 min. Patryk Małecki uderzył groźnie sprzed linii końcowej i Maciej Mielcarz po rykoszecie sparował piłkę na róg.

W 32 min. kapitan łodzian nie dał się pokonać Rafałowi Boguskiemu po akcji Michaela Lameya. Szybko wykonany róg przez Patryka Małeckiego przyniósł jak, się później okazało jedyną bramkę meczu. Piłkę odbitą przez Diaza mógł wybić Przemysław Oziębała lub chwycić Maciej Mielcarz. Tymczasem obaj się zawahali, co wykorzystał Cwetan Genkov. Wyskoczył i opierając się o plecy Oziębały skierował piłkę do bramki łodzian. Takiego gola można było z pewnością uniknąć.

Po przerwie piłkarze Wisły stworzyli tylko dwie groźne sytuacje. W 59 min. Małecki był bliski podwyższenia wyniku, gdy strzelił w słupek i Mielcarz miał sporo szczęścia. W 76 min. z dogodnej pozycji przestrzelił lewą nogą David Biton.

Inicjatywę przejęli łodzianie. Gospodarze zaostrzyli grę i przede wszystkim bronili wyniku. W zasadzie prócz Serba Ivicy Iliewa oraz wracającego do dobrej dyspozycji rekonwalescenta Patryka Małeckiego, nie było w Wiśle piłkarza, który wyróżniałby się na tle łodzian. Nawet takich młokosów jak Jakub Bartkowski czy Mariusz Stępiński. Ten ostatni toczył odważne pojedynki i dał się we znaki faworytom.

W doliczonym czasie gry centymetrów zabrakło Jarosławowi Bieniukowi do wyrównania.

To ciężki do oceny mecz. Widzew trudno krytykować, bo podjął walkę, ale nie można chwalić, bo przegrał, choć wcale nie musiał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto