Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków - Widzew 2:0 - Nie postawili się liderowi

Bartłomiej Pawlak
Od 77 minuty widzewiacy grali w dziesiątkę. Boisko musiał opuścić bramkarz Maciej Mielcarz.
Od 77 minuty widzewiacy grali w dziesiątkę. Boisko musiał opuścić bramkarz Maciej Mielcarz. Łukasz Kasprzak
Po dobrym występie przeciwko Koronie Kielce Widzew zagrał słabiej i przegrał 2:0 z Wisłą w Krakowie. Łodzianie nie zmusili lidera rozgrywek do większego wysiłku. Zabrakło im umiejętności albo przynajmniej dwóch takich piłkarzy, jak Patryk Małecki i Maor Melikson.

Zadanie postawienia się Wiśle było ambitne. O jej sile świadczy wydane zimą 2 miliony euro na transfery, sześć wygranych meczów z rzędu, pozycja lidera, a najlepiej fakt, że rezerwowy Cezary Wilk dzień przed meczem z Widzewem otrzymał od trenera Franciszka Smudy powołanie do reprezentacji Polski. Faworyt mógł być tylko jeden.

Do tego grano na nowym stadionie w Krakowie – który już przed spotkaniem mógł przytłoczyć łodzian swoją wielkością – gdzie wiślacy w tym sezonie ekstraklasy nie przegrali.

Podstawowym zadaniem Widzewa, który poza zapowiadaną zamianą Ugo Ukaha na Bena Radhię, zaczął w takim samym składzie, jaki pokonał Koronę, było więc nie pęknąć, co wiązało się z tym, że podopieczni Czesława Michniewicza mieli grać w piłkę, a nie tylko ją wybijać. I to, co zapewne widzewiacy mówili sobie w szatni, zamierzali wcielić w życie. Przynajmniej tak wydawało się na początku meczu.

Pierwszy kwadrans w ich wykonaniu był co najmniej dobry. Wystarczyły trzy, cztery podania, by łodzianie przedarli się pod bramkę Sergeia Pareiko. Strzał Darvydasa Sernasa (już w 3 min.) zablokowali jednak o trzy głowy wyżsi obrońcy Wisły. Dwie minuty później Pawłowi Grischokowi udało się już strzelić, ale estoński piłkarz złapał piłkę. Jeszcze groźniej w polu karnym krakowian zrobiło się w 10 minucie. Po szybkiej kontrze i zagraniu Sernasa na wprost bramki Wisły znalazł się Łukasz Broź. Łódzki pomocnik niezdołał jednak opanować piłki przed powrotem obrońców.

Animuszu gościom starczyło tylko na kwadrans. Później realizację swojego scenariusza zaczęli wiślacy. Gospodarze coraz dłużej utrzymywali się przy piłce i szukali dojścia pod bramkę Widzewa. W 22 minucie blisko łódzkiego bramkarza znalazł się Tomas Jirsak, na szczęście w ostatniej chwili jego strzał zablokował rozgrywający kolejny dobry mecz Sebastian Madera. Sześć minut później głową uderzał Tsvetan Genkov, a kiedy nie udawało się z bliska z dalszej odległości spróbował Maor Melikson (35 min). Oba strzały były niecelne, ale w dwóch kolejnych akcjach krakowianie byli już bardzo blisko szczęścia – z prezentu niepewnie grającego Radhii (stracił piłkę na 30 metrze) nie skorzystał Melikson (uderzył za lekko), a w 37 minucie na trzecim metrze nie trafił w piłkę Andraż Kirm.

W międzyczasie dwukrotnie pod bramką Pareiko znalazł się Grischok, lecz w obu przypadkach zachował się, jakby pierwszy raz w życiu pojawił się na boisku i pracował na miano najgorszego zawodnika meczu.

W tym momencie Widzew grał już tak, jak nie chciał tego Michniewicz, co musiało się skończyć źle. Minutę przed przerwą Mielcarza z dość ostrego kąta pokonał Patryk Małecki, wcześniej jednak obrońcy pozwolili zacentrować piłkę Kirmowi, a za skrzydłowym Wisły nie wrócił Adrian Budka.

Stracony gol i przerwa nie odmieniła postawy łodzian. Na początku drugiej połowy grali jeszcze gorzej. O ile udawało im się w jakiś sposób przerwać akcje gospodarzy, to konstruowanie ataków wychodziło fatalnie. Widzewiacy mieli problem z wyjściem z własnej połowy i wymienieniem trzech celnych podań.

W przodzie starał się Nika Dzalamidze, ale przy rosłych obrońcach Wisły wyglądał, jak przedszkolak próbujący odebrać piłkę licealistom. Ostatnią deską ratunku były stałe fragmenty gry, po których Widzew dwukrotnie mógł doprowadzić do wyrównania. W pierwszym przypadku po strzale Dudu (56 min) z rzutu wolnego i rozpaczliwej obronie Pareiko piłkę znad linii bramkowej wybił Gordan Bunoza. W drugim po rzucie rożnym tuż obok słupka głową strzelał Madera.

Po kolejnym kornerze wynik dla drużyny z Łodzi był jednak gorszy. Zanim widzewiacy zdążyli wrócić pod własne pole karne, był już w nim Melikson. Wcześniej Izraelczyk przebiegł z piłką przez trzy czwarte boiska, a po drodze ośmieszył Dudu. Zatrzymał go dopiero Mielcarz. Zrobił to jednak niezgodnie z przepisami, za co zobaczył drugą żółtą kartkę, a drugą karą był rzut karny. Bartosz Kaniecki mógł mieć wymarzone wejście, bo obronił jedenastkę wykonywaną przez Kirma, ale jego dobitka okazała się już skuteczna.

W dziesiątkę widzewiacy grali już tylko o honor i mieli szansę na przynajmniej jednego gola, lecz bardzo dobrej okazji nie wykorzystał Sernas właściwie podając piłkę golkiperowi Wisły. Jesienią takich szans nie marnował...

Zobacz galerię zdjęć z meczu Wisła Kraków - Widzew

Wisła Kraków - Widzew 2:0
1:0 – Małecki (44), 2:0 – Kirm (78).
Żółte kartki: Mielcarz, Panka (Widzew), czerwona kartka: Mielcarz (75, Widzew, za drugą żółtą)
Sędziował: Robert Małek (Zabrze)
Widzów: 15 900
Noty Widzewa w rankingu "Złote Buty": Mielcarz 0 – Ben Radhia 2, Szymanek 4, Madera 5, Dudu 3 – Budka 3, Panka 2, Broź 2 (71, Riski 1), Grischok 2 (77, Kaniecki 3) – Dzalamidze 3 (66, Durić 3), Sernas 2.
Wisła Kraków: Pareiko – Cikos, Bunoza, Chavez, Paljić – Małecki (87, Łobodziński), Sobolewski, Melikson (90, Rios), Jirsak, Kirm – Genkov.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto