Prezes "Czarnych Koszul" - Józef Wojciechowski, który ma na koncie grubo ponad miliard złotych, zdaje się uważać, że sukces w sporcie, w tym w piłce nożnej można kupić. Szasta pieniędzmi na prawo i lewo.
Mówi się, że w letnim okienku transferowym (za podszeptami swego zausznika Pawła Janasa?!) wydał na transfery ponad 20 milionów złotych. Kupił kompletnie niewidocznego na boisku przy al. Piłsudskiego Artura Sobiecha za milion euro.
Na roczną pensję Euzebiusza Smolarka wykłada 400 tysięcy euro. Tymczasem Ebiego kompletnie wyłączył z gry mogący tylko pomarzyć o takiej forsie, konsekwentny i do bólu skuteczny Łukasz Broź. Wojciechowski ma ambicję ścigać się z zachodnimi klubami. Na razie jednak jego Polonia musi udowodnić swoją wyższość nad krajowymi konkurentami, co - jak dowodzi łódzki pojedynek - nie będzie wcale łatwo.
Zostawmy na boku sportowe problemy warszawskiego biznesmena. Dla łódzkiego zespołu najważniejsza nauka płynąca z pojedynku z liderem jest taka, że strach ma wielkie oczy, a w lidze nie ma zespołów nie do ogrania. Dziś w ekstraklasie ze świecą szukać absolutnego faworyta, który ma patent na zwycięstwa. Każdy może wygrać z każdym, a rozgrywki przyniosą niejedną niespodziankę. Oby o jak najwięcej (przyjemnych dla kibiców z al. Piłsudskiego) postarali się widzewiacy.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?