Widzew nie miał zbyt wielu indywidualności, które mogłyby decydować o grze drużyny. Niby w składzie było wielu zawodników, którym arkana futbolu nie są obce, ale żaden z nich nie zapracował na miano lidera, od którego postawy zależałyby wyniki. Zespół z al. Piłsudskiego był zlepkiem rzemieślników, a im trudno było wprowadzić Widzew na salony. Pojedyncze dobre mecze nie mogą zmienić obrazu teamu, który raczył nas swą grą w rundzie wiosennej.
Nie ma się zatem co dziwić, że podczas podsumowania sezonu trener Czesław Michniewicz wymienił wiele minusów swojej drużyny, by pokazać tylko te najważniejsze: – słaba gra w ataku pozycyjnym, brak kreatywności i umiejętności techniczno-taktycznych; – z 15 meczów wiosny drużyna nie zdobyła bramki aż w sześciu spotkaniach; – żadnego gola nie strzelił środkowy pomocnik; – brak minimum czterech piłkarzy kreatywnych.
Stąd można wnioskować, że widzewski szkoleniowiec chętnie widziałby w drużynie nowych zawodników, ale wskazanych przez siebie, a nie przez działaczy, jak to miało miejsce w tej rundzie. Pierwszym przykładem z brzegu może być Bogdan Straton. Rumuński obrońca ani razu wiosną nie zalazł się w meczowej osiemnastce. Pieniążki otrzymywał przyzwoite (oczywiście jak na ekstraklasę), a pożytek z niego był żaden. Gdyby syn właściciela słuchał Michniewicza, to na pewno tata nie byłby zły o wyrzucone w błoto pieniądze.
Może w rodzinie Cacków doszli już do wniosku, że nie można się znać na wszystkim. Wiele spraw, szczególnie dotyczących budowy futbolowego zespołu trzeba zostawić fachowcom, a ci na pewno znacznie obniżą koszty prowadzenia klubu. A ten punkt programu jest niezwykle istotny dla Widzewa, co pokazała runda rewanżowa ekstraklasy (strajk i zaległości płacowe w klubie).
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?