Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uczta Cezara w Teatrze Wielkim [foto]

Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka *Emkanabe*
- To było wydarzenie godne premiery. Pierwsze takie w operze, a nawet w teatrze na skalę całego kraju, a być może nie tylko - tak o grze, która odbyła się 11 stycznia w Teatrze Wielkim powiedział Marek Szyjko, dyrektor teatru, który bacznie obserwował zdarzenia.

Gra nakazała wcielić się w postacie**z "Juliusza Cezara"**

W Uczcie Cezara wzięło udział ponad trzydzieści osób. Uczestnicy musieli wcielić się w postaci z opery pt. „Juliusz Cezar”, która w grudniu ubiegłego roku miała w Łodzi swoją premierę. Ich głównym celem było przygotowanie uczty dla Cezara. Niemniej jednak zanim przystąpili do ucztowania, musieli przygotować się do swoich ról, obrać taktykę, a także uknuć intrygę.

- Jestem nieboszczykiem, który został na tym ziemskim padole i błąka się w wielkim królestwie wielkiego Cezara. Zadanie mam ogólnie takie, że mam kusić wszystkich, namawiać do złego, spiskować to z tymi to z tamtymi. Jestem postacią niezależną - przedstawia MM-ce swoją postać podczas jednej z przerw technicznych Szymon, student teatrologii.

- Wcieliłem się w rolę Ptolemeusza, jestem głównym spiskowcem. Jako człowiek bardzo porywczy, zawistny, można powiedzieć taki śliski trochę, postawiłem sobie za cel szukanie popleczników, którzy pomogliby mi obalić Cezara - mówi Adam, który na co dzień gra w orkiestrze Teatru Wielkiego.

- Śmiałyśmy się, bo Oliwia była ode mnie wyżej rangą i mogła mną rządzić, a tu nagle odkryto u mnie wyższe korzenie i role się odwróciły - mówi Conchita, która gra jedną z kurtyzan. - Senat mnie ściągnął i powiedział, że skoro Cezar chce Kleopatrę, to mi dadzą eliksir miłości i będę żoną Ptolemeusza. W efekcie wyszło tak, że ten zakochał się w fotografie, więc bóg Rea odwołał nasz związek - śmieje się.

Zbudowanie postaci jeszcze przed grą

O tym, jakie dostaną role dowiedzieli się na trzy dni przed grą. Mieli za zadanie przygotować się do niej - zrobić własnoręcznie strój oraz zbudować swoją postać.

- Tylko ta czaszka, której tutaj używam jest własnością Teatru Wielkiego. Rekwizyty przywiozłem od siebie z domu. Przez cały weekend rozmyślałem na temat opowieści i historii swojej postaci - mówi Szymon.

- Miałyśmy za zadanie wymyślić i nauczyć się układu tanecznego - mówi Paulina, która pracuje w biurze promocji teatru. - Zajęło nam to ponad dwie godziny. Ćwiczyłam wcześniej balet, taniec współczesny, więc miałam przygotowanie, jednak układ wymyślałam na bieżąco. Jestem zadowolona, dziewczyny sobie poradziły.

- Lubię wczuwać się w role. Moja praca polega na tym, że wczuwam się albo w rycerza albo w wikinga. Nie znałem ekipy, z którą przygotowywałem walki, więc cały ten czas, kiedy inni tak naprawdę knuli, ja przygotowywałem trening i sekwencje dla graczy. Strój zrobiłem sobie sam. Zajęło mi to 15 minut w tramwaju. Tak, przyznaję się, zrobiłem to niestety na ostatnią chwilę - śmieje się Michał.

Nieznane zakończenie

Jak zakończy się gra nie było wiadomo do samego końca. - Podejrzewam, że zawiązało się kilka istotnych wydarzeń, które znajdą swoje ujście tak na prawdę finalnie dopiero o godzinie 19 w pałacowej republice naszego Rzymu, czyli na scenie - wyjaśnia Łukasz Pięta, który wcielił się w rolę Cezara.

I tak też się stało. Około godziny 19 uczestnicy zasiedli do stołu, na którym nie zabrakło wina oraz owoców, a w trakcie również akcji - na nim bowiem przemawiał Cezar, Ptolemeusz, a Kleopatra uciekała przed gladiatorem. Cóż to była za uczta. Kurtyzany tańczyły dla gości, gladiatorzy zabawiali walkami, a wino lało się strumieniami.

Finał: śmierć i zmartwychwstanie

I oto po zakończeniu walk gladiatorów, na znak Ptolemeusza, dowódca rzucił się w stronę Cezara. Było już jasne, że na tej sali dojdzie do krwawego mordu.

- Gladiatorzy z mojego polecenia zabili Cezara. Oprócz tego zabili również mnie - mówi Ptolemeusz (Adam). - Potem oboje zostaliśmy wskrzeszeni przez Wyrocznię. Następnie i ona została zabita, a gladiator porwał Kleopatrę. Akcja na końcu sama zginęła, była niesamowita - mówi. - Właściwie cały czas zostaje otwarta. To mogłoby trwać i trwać, bo było mnóstwo pomysłów.

Wydarzenie godne premiery

Miałem wątpliwości, co do tej gry. Wydawała się być szalona. Widząc jednak dziś ten gwar i zabawę, pragnę podziękować za jej zorganizowanie - powiedział na zakończenie Marek Szyjko, dyrektor Teatru Wielkiego. - To było wydarzenie godne premiery. Pierwsze takie w operze, a nawet w teatrze na skalę całego kraju, a być może nie tylko.

- Cieszę, że ja jako pracownik Teatru Wielkiego mogłem spojrzeć na niego troszeczkę z innej perspektywy. To jest świetna sprawa, że można w ten sposób zachęcić ludzi, którzy kompletnie nie interesują się, już nie mówię operą, ale sztuką wysoką, do tego, żeby przyszli tutaj i zobaczyli jak to wygląda w środku. Jakie było wykonanie - to jest najmniej ważne. Najważniejsze jest to, że była dobra zabawa - powiedział MM-ce Adam, tuż po zakończeniu gry, a wszyscy uczestnicy przyznali mu rację.

Uczta Cezara to gra typu LARP i z pewnością właśnie dlatego sprawdziła się na terenie teatru. LARP-y są bowiem podobne do improwizowanej sztuki teatralnej. Jej uczestnicy stają się aktorami. Wcielają w się w swoje postacie, odgrywają role i wspólnie tworzą historię.

Czytaj także:
- Antyczna zabawa na "Uczcie Cezara" w Teatrze Wielkim

- Znajdź "kesz", czyli nietypowa gra miejska
- Lodzenatio - gra miejska na placu Dąbrowskiego

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto