Tragiczna historia rodziny Biedermannów. Jednej z najbardziej polskich rodzin niemieckiego pochodzenia
Familia Biedermannów była lubiana przez łódzkich fabrykantów i robotników
Robert Biedermann prowadził swój mały interes, kiedy to poznał Emmę Braun - bogatą córkę sąsiadów. Jej ojciec Friedrich Edward Braun był miał manufakturę wyrobów półwełnianych. Dzięki posagowi Robert mógł rozbudować swoją farbiarnię. Dobudował budynki. W farbiarni zainstalował miedziane kadzie, suszarki, wprowadził napęd parowy. Udało mu się zbudować laboratorium chemiczne. Od 1877 r. miał mechaniczną suszarnię i tzw. aperturę towarów wełnianych. Można było u niego farbować flanelę, wyroby trykotowe, kaszmiry, szewioty, a także plusz meblowy, konfekcyjny. Robert Biedermann zaczął kupować wełnianą przędzę. Farbował ją i sprzedawał w Łodzi, Moskwie, Rydze i Koburgu. W 1879 r. odkupił znajdującą się w pobliżu, bo na ul. Widzewskiej 1/3 farbiarnię należącą do Teodora Kundela.
Robert Biedermann był człowiekiem lubianym w środowisku łódzkich fabrykantów. Doceniano jego pracowitość. Bywało, że w swej farbiarni spędzał po 16 godzin dziennie. Z usług Biedermanna korzystali m.in. Juliusz Heinzel, Karol Scheibler. Ten ostatni pożyczył mu nawet sporą sumę pieniędzy.
Zaczął też kupować nowe działki. Między innymi na tych znajdujących się przy ul. Smugowej otworzył w 1889 r. przędzalnię bawełny. Z dokumentów zgromadzonych przez Archiwum Państwowe w Łodzi wynika, że zainstalowano w niej 6 tys. wrzecion. W 1892 r. Robert Biedermann był też właścicielem tkalni bawełny z 60 krosnami. Imperium rodziny Biedermannów rozciągało się między ul. Północną, Smugową, Franciszkańską i Widzewską.
A kiedy firma była już potężna Robert zaczął wznosić swój pałac. Przeprowadził się do niego z rodziną w 1878 r. Wcześniej mieszkał w znajdującym się obok drewnianym domu. Pałac projektował dla niego Hilary Majewski. Robert Biedermann stał się też właścicielem liczącego 30 mórg majątku „Źródło” w podłódzkim Bedoniu.
>>>>