Jej 23-letnia matka zmarła kilka godzin wcześniej w szpitalu im. Barlickiego, a starsza siostra, 5-letnia Amelia - w karetce pogotowia w noc pożaru.
- Dziewczynka, która przeżyła i trafiła do szpitala, była wcześniej reanimowana w karetce - mówi dr Andrzej Piotrowski, ordynator Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej szpitala im. Konopnickiej. - Prawdopodobnie w chwili przywiezienia na oddział jej mózg był już uszkodzony.
Według lekarzy, ofiary pożaru przebywały zbyt długo w zadymionym mieszkaniu, dlatego nie udało się ich uratować. Od chwili znalezienia ich przez strażaków aż do śmierci nie odzyskały przytomności.
To był najtragiczniejszy pożar w Łodzi w 2011 roku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że jego przyczyną było zaprószenie ognia w mieszkaniu piętro niżej, na drugim piętrze. Wiadomo, że jego lokator, 46-letni mężczyzna, jest bezrobotny i nadużywa alkoholu.
- W chwili zdarzenia miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi. Twierdzi, że jedyne, co pamięta z tego dnia, to późny wieczór, gdy kładł się spać - mówi mł. aspirant Grzegorz Wawryszuk z biura prasowego łódzkiej policji. - W pożarze doznał poparzenia dłoni i trafił do szpitala.
Jak poinformował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, we wtorek mężczyzna opuścił Instytut Medycyny Pracy i został zatrzymany. W środę będzie przesłuchiwany. Również zostanie przeprowadzona sekcja zwłok kobiety i jej córek.
Ojciec dzieci stracił prawa rodzicielskie i przebywa za granicą.
Prokuratura podaje, że rok w temu w pożarze zginęła matka 23-latki.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?