W mieszkaniu na IV piętrze wieżowca zamknął się 34-letni mężczyzna, powyrzucał przez okno rzeczy, istniało niebezpieczeństwo, że będzie chciał popełnić samobójstwo. Około godz. 10 został obezwładniony przez antyterrorystów i przewieziony do szpitala im. Babińskiego.
Wszystko zaczęło się około godz. 3 w nocy, gdy mieszkańców obudziły krzyki i hałasy dobiegające z mieszkania na czwartym piętrze.
- Wyjrzałam przez okno, a sąsiad stał nagi na balkonie, krzycząc, że jest szatanem i że nie ma Boga - mówi jedna z lokatorek.
Według innej twierdził, że jest Jezusem Chrystusem i, wyrzucając przez okno rzeczy, m.in. kuchenkę mikrofalową, noże, sprzęt AGD, krzyczał, że chce je oddać biednym. Około godz. 6 zdesperowani sąsiedzi wezwali policję. Przyjechała również straż pożarna z wysięgnikiem, a pod oknami rozłożono skokochron. Odcięto dopływ gazu do mieszkania. Zjawili się również policyjni negocjatorzy oraz matka mężczyzny.
- Nie mogłam się z nim porozumieć, krzyczał, nie chciał rozmawiać - mówi kobieta.
34-latek mieszkał sam, pracował w biurze nieruchomości. Jak twierdzi jego matka, dwa tygodnie temu rozstał się z dziewczyną, został także oszukany na znaczną kwotę przez biuro obrotu nieruchomościami. We wtorek w nocy na klatce schodowej porozstawiał zapalone znicze i świece.
- Od kilku tygodni był jakiś inny, smutny, chyba miał depresję - mówi ciotka mężczyzny, która także zjawia się na miejscu.
Gdy rozmowy nie dały efektu, wezwano antyterrorystów, którzy wyważyli drzwi mieszkania i obezwładnili mężczyznę. Został wyprowadzony w kaftanie bezpieczeństwa i przewieziony do szpitala.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?