MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Strażak w malinach

pij
Strata nerwów, czasu i pieniędzy, bo każdy wyjazd czerwonych wozów kosztuje - takie są skutki niemądrych „zabaw” z telefonem.


 Foto: MiG
Strata nerwów, czasu i pieniędzy, bo każdy wyjazd czerwonych wozów kosztuje - takie są skutki niemądrych „zabaw” z telefonem. Foto: MiG
„Pikacze” dzwonią całą noc Oficer dyżurny straży pożarnej siedzący przy telefonie 998 w ciągu całodobowej służby odbiera około 800 telefonów.

„Pikacze” dzwonią całą noc

Oficer dyżurny straży pożarnej siedzący przy telefonie 998 w ciągu całodobowej służby odbiera około 800 telefonów. Są dni, kiedy ponad 200 razy ludzie usiłują strażaków oszukać, ściągnąć do pożarów, których w ogóle nie ma.

- Jeśli ktoś będzie się naprzykrzał, złożymy doniesienie w prokuraturze - ostrzega rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi, kapitan Piotr Jóźwiak.

W ubiegłym roku łódzka straż odnotowała 245 fałszywych alarmów. (ponad 50 więcej niż rok wcześniej) - tyle razy oficer dyżurny dał się wprowadzić w błąd i wysłał czerwone wozy do pożaru. O liczbie fałszywych wezwań, na które straż nie dała się nabrać statystyki milczą.

„Dowcipnisie” są święcie przekonani, że nie da ich się namierzyć. Mylą się. Już od kilkunastu miesięcy Miejskie Stanowisko Kierowania ma urządzenie identyfikujące numery telefonów łączących się ze strażacką centralą. Od trzech miesięcy wszystkie rozmowy są nagrywane. Znając numer telefonu, ustalenie właściciela i jego adresu nie jest już problemem.

Pierwszym, którego może dotyczyć zawiadomienie do prokuratury jest mężczyzna przedstawiający się jako Ś. (tel. 0-607 525xxx) W ostatnich dniach szczególnie dawał się oficerom dyżurnym MSK we znaki. Dzwonił z „komórki” całą noc. Telefon za telefonem, do całkowitego wyczerpania baterii

- To nie był jedyny taki przypadek. „Pikacze” są najgorsi. Dzwonią co kilka minut i przerywają połączenie zaraz po odebraniu telefonu. Potrafią się tak bawić godzinami - mówi kpt. Piotr Jóźwiak, były oficer dyżurny Komendy Miejskiej PSP, obecnie rzecznik prasowy łódzkiej straży.
Zmorą MSK są przede wszystkim wygłupy dzieci.

- Zaczynają już od rana. Co godzinę, na przerwach wydzwaniają z automatów telefonicznych zainstalowanych w szkołach. Czasem odbieramy kilkadziesiąt takich telefonów dziennie - mówi młodszy kapitan Cezary Płachecki, oficer dyżurny i operacyjny łódzkiej straży.

Jakby na potwierdzenie jego słów na MSK odzywa się dzwonek telefonu linii alarmowej.

- Straż? Pali się, pali! - chłopiec, sądząc po głosie najwyżej 13-letni, nie był w stanie dłużej udawać. Parsknął śmiechem i zaczął ubliżać strażakom. Z interkomu posypały się bluźnierstwa, od których więdły uszy...
- I tak jest co najmniej kilkadziesiąt razy dziennie - konkluduje kpt. Płachecki.

Identyfikator numerów przychodzących pokazał z jakiego numeru dzwonił dzieciak o niewyparzonym języku. Z adresowego spisu automatów telefonicznych, którym dysponuje MSK, wynika że był to automat telefoniczny w Szkole Podstawowej nr 130.

- Nie przypuszczałem, że nasi uczniowie „bawią” się w ten sposób - dyrektor S.P. 130, Jacek Barasiński, nie krył wzburzenia. - Obawiam się, że winnego już nie znajdziemy, ale obiecuję, że zwołam apel i poważnie porozmawiam z dziećmi na ten temat.

Kiedy uczniowie z jakiejś szkoły szczególnie dopieką strażakom, dzwonią wprost do dyrektora, prosząc o poskromienie telefonicznych zapędów dzieciarni. Niestety - najczęściej skutkuje to na krótko.

W dziecięcych „dowcipach” na szczęście łatwo się zorientować. Małolaty rzadko są dobrymi aktorami. Nie wytrzymują sytuacji do końca - rzucają słuchawkę, zaczynają chichotać lub - co już kompletnie niezrozumiałe - obrażać strażaków. Rzadko udaje się im wprowadzić oficera dyżurnego w błąd na tyle, by wysłał wozy na interwencję.

Z dorosłymi jest trudniej. Nie zawsze wyczulone ucho i doświadczenie pozwolą odróżnić prawdziwe zawiadomienie o pożarze od fałszywego alarmu. Najbardziej przebiegli potrafią potwierdzać fałszywe wezwanie nawet wtedy, gdy strażacy oddzwaniają do wszczynającego alarm. Jakie są motywy ich działania nie wiadomo.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Pogrzeb ofiar wypadku, do którego doszło w Kargowej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto