MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sataniści w kapciach a lista Ryszarda Nowaka

Dariusz Pawłowski
Na niedawny koncert zespołu Behemoth w Łodzi rodzice bali się posyłać swoje dzieci. Wkrótce przyjedzie do nas podobna formacja Vader. Niektórzy chcieliby wpisać obie grupy na listę zakazanych zespołów satanistycznych.

Na niedawny koncert zespołu Behemoth w Łodzi rodzice bali się posyłać swoje dzieci. Wkrótce przyjedzie do nas podobna formacja Vader. Niektórzy chcieliby wpisać obie grupy na listę zakazanych zespołów satanistycznych. Czy jednak jest się czego bać?

Black metal, death metal, trash metal, speed metal, doom metal, gothic metal, nu metal, hard core, power metal, viking metal, spinający wszystko heavy metal i wiele innych nazw. Od mnogości gatunków i podgatunków można dostać zawirowania płatów mózgowych i łatwo się w tym pogubić. Muzyka łupie w czaszkę, image wielu zespołów jest z piekła rodem, a otoczka pełna demonicznych symboli i gadżetów - trudno się dziwić, że na wielu pada blady strach i klasyfikują ryczących metalowców jako satanistów. Zbyt często jednak jest to strach bez choćby pobieżnej znajomości tematu.

Listą w diable plemię
Przed wakacjami Ryszard Nowak, szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, ogłosił, że powstała lista zespołów propagujących satanizm. Lista ma być rozesłana do organizatorów imprez, policjantów, prokuratorów, sędziów oraz władz miast i miasteczek, by w ten sposób utrudnić występy umieszczonym na liście wykonawcom. Nowak zapowiedział, że na liście znalazł się np. zespół Morbid Angel z USA, który w jednym z utworów śpiewa "zabić księdza, chory kościół". Z zagranicznych formacji są to jeszcze m.in.: Burzum, Dark Funeral, Dimmu Borgir, Moonspell i Samael, a z rodzimych - Kat, Behemoth, Besatt, Hate, Non Opus Dei, Thunderbolt, Wolftribe, Hell Born. Autor listy dopisał także niektóre imprezy, jak odbywające się w Polsce Black Metal Festival i Mystic Festival. - Ci muzycy w pierwszej kolejności nazywają siebie kapłanami szatana. Dopiero na drugim miejscu uważają się za muzyków - mówi Nowak. - To dlatego najmniej istotna w ich koncertach jest sama muzyka. Chodzi o stworzenie atmosfery sprzyjającej krzewieniu kultu szatana.

Wydawałoby się, że niebezpieczeństwem młodości jest - z powodu braku doświadczenia, naiwności i sprzeciwu wobec prawd zastanych - odbieranie wszystkiego wprost, wyważanie otwartych drzwi i wierzenie w to, co jest tylko ułudą. Pomysł pana Nowaka świadczy o tym, że i dorośli mogą być pozbawieni dystansu i łatwo im w imię słusznych na pozór celów przekraczać granice sensownych działań. Myślę, że szatan urzędniczych zakazów się nie boi i zawsze znajdzie sposoby ich obejścia. Gdyby lista Nowaka weszła w życie, zespoły pomawiane przez niego o propagowanie satanizmu i tak będą grały na podziemnych koncertach, a chyłkiem wybierałoby się na nie jeszcze więcej młodzieży, lepiącej się do owocu zakazanego jak muchy. Ze Złym można walczyć tylko dobrem, więc jeśli już chciałoby się ustrzec młodych ludzi przed Behemothem i kolegami, to jedyną metodą jest zaszczepianie im zainteresowania i przekonania do takich wartości, które nie będą popychały ich do poddawania się temu, co według Ryszarda Nowaka głoszą niektóre zespoły metalowe. Ale to przecież trudniejsze i mniej medialne niż ogłaszanie satanistycznej listy.

Tymczasem ocena wymienianych przez Nowaka zespołów jest o tyle trudna, że diabły i inne demony w ich otoczeniu są elementem stylistyki i klimatu, jakie narzuca tym formacjom gatunek, którym się parają. Spełniają one mniej więcej taką samą rolę, jak potwory i duchy w horrorach lub diabeł Rokita w bajkach dla dzieci. Oczywiście, muzyka słuchana w koncertowej wspólnocie ma inną siłę oddziaływania, ale to nie zmienia faktu, że satanizm muzyki metalowej to przede wszystkim kreacja. I być może dom ma być tym miejscem, który młodego człowieka na to przygotuje.

Przerażająca technika
To, co najbardziej przeraża w metalowym światku, to agresywne teksty i muzyka, demoniczne makijaże muzyków, wykrzywione twarze, diabelskie stroje oraz narzędzia tortur, dymy, demony, krzyże, satanistyczne symbole na płytach, plakatach i koncertach. Czyli scenografia i marketing. Dla przeciętnego słuchacza muzyki pop wstrząsem może być także popularna w ekstremalnych odmianach muzyki technika wokalna zwana growlingiem, od angielskiego słowa growl (warczeć). Jako pierwszy tego określenia dla swojego śpiewu dorobił się Conrad Lant "Cronos" z zespołu Venom. Dziś jednak używa się tej nazwy w stosunku do jeszcze bardziej ekstremalnych form ekspresji wokalnej. Wbrew pozorom growl to trudna technika. Growlem śpiewa się przez przeponę - nie jest bowiem możliwe śpiewanie samym gardłem, ponieważ około 20 minut tego rodzaju śpiewu spowodowałoby ogromne zmęczenie strun głosowych, uniemożliwiające mówienie. Właśnie dlatego growl wymaga specjalnej techniki oraz długiego treningu. Osiągnięcie perfekcji jest więc czasochłonne. Co ciekawe, są już też damskie reprezentantki growl, jak Angela Gossow z Arch Enemy czy Marta Meger-Jakubska z Enter Chaos.

Krzyk, charkot, skrzek, niski, gardłowy ryk, wrzask, syk - to tylko elementy wyróżniające gatunku. Nierzadko obok zewnętrznego rynsztunku, metalowi wykonawcy serwują świetną muzykę. Nie trzeba sięgać po nieistniejących już klasyków, ale warto się wsłuchać w artystów występujących obecnie. Wspominane już zespoły Behemoth i Vader tworzą naprawdę znakomici muzycy, proponujący wyjątkową, przemyślaną i dobrą muzykę. Wciąż niewielu o tym wie, że to najbardziej znani w świecie polscy wykonawcy muzyki rozrywkowej. Pobudza media i telewidzów to, że Edyta Górniak zaśpiewała piosenkę w Portugalii, a Myslovitz zagrał kilka koncertów w Londynie, tymczasem Behemoth i Vader regularnie grają trasy koncertowe, sprzedają płyty i mają fanów w różnych zakątkach świata. Behemotha zaprosił np. do części swojej trasy sam Ozzy Osbourne. To docenienie nie wiąże się tylko z tym, że ci wykonawcy niby głoszą satanistyczne treści.

W domu grzeczni chłopcy
O tym, że demoniczny wygląd jest tylko wizerunkiem, mogą świadczyć prywatne spotkania z muzykami metalowymi. Wystarczyło się wybrać przed łódzkim koncertem Behemotha na podpisywanie przez muzyków płyt w Empiku, by przekonać się, jacy to mili, grzeczni i uśmiechnięci chłopcy. Można to będzie sprawdzić także przed koncertem Vadera, bo i ci muzycy znajdą czas dla swoich fanów. Łódzki muzyk, doskonale posługujący się techniką growl i grający w ciężkich zespołach, Remo Mielczarek, jest bardzo dobrze wychowanym człowiekiem, potrafi "wskoczyć" w garnitur, spina włosy, pracuje w telewizji i prowadzi spokojne życie rodzinne. Jestem przekonany, że nawet tak "strasznie" wyglądający artyści, jak Marilyn Manson, w domu zakładają kapcie i oglądają seriale w telewizji.

W sprawie zespołów metalowych przydałoby się mniej strachu i emocji, a więcej spokoju i rozsądku. Tak naprawdę fascynacja gatunkiem może być tylko częścią młodzieńczego buntu, z którego się wyrasta albo pozostaje się słuchaczem tej muzyki, tak jak słucha się rocka, jazzu czy pop. Słuchanie metalu może być zaś tak samo szkodliwe, jak słuchanie disco polo - jeśli tylko ktoś jest szkodliwy i skrzywiony sam w sobie.

Nie da się ukryć, że zło potrafi być atrakcyjne i odwoływanie się do Szatana może być pociągające. Jednak zamiast się tego bać, lepiej codziennie pracować nad tym, żeby syn czy córka, którzy przez dwie godziny koncertu w demonicznym makijażu i czarnym stroju będą się "fascynować złem", po powrocie do domu zmyli z twarzy malunki i założyli kapcie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Alicja Majewska o prostych włosach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto