Pożar, do którego doszło w komórce pod schodami, tak zadymił klatkę schodową, że przebywanie w budynku okazało się ryzykowne.
Strażacy ewakuowali 25 osób, 6 trafiło do szpitala z podejrzeniem podtrucia tlenkiem węgla. Troje dzieci z III piętra już w poniedziałek wróciło do domu, szesnastolatkę z II piętra zatrzymano na obserwacji w ICZMP, a dwie dorosłe lokatorki w Instytucie Medycyny Pracy.
- Było po wpół do pierwszej. Dzieci spały, ale ja oglądałam jeszcze telewizję, więc kiedy poczułam swąd, natychmiast je obudziłam, pootwierałam okna i zaalarmowałam straż - relacjonuje Izabela Stanisławska z II piętra. - Gdybym nie czuwała, to wszyscy moglibyśmy się zaczadzić!
- W tej komórce mężczyzna, który nawet tu nie mieszka, gromadził makulaturę - mówi Danuta Walczak z I piętra. Ponoć podejrzewa, że ktoś mu ją podpalił. Prosiliśmy administrację o domofon, ale bez efektu, więc wchodzi, kto chce.
- Różni ludzie tu przychodzą, czasami na schodach nocują - dodaje lokatorka z II piętra, która musiała uciekać z mieszkania po strażackiej drabinie.
W akcji, która trwała od godz. 0.36 do 2.36, wzięły udział załogi 5 wozów strażackich. Straty oszacowano na 1,5 tys. zł. Do zniszczeń w żadnym z mieszkań, ani w znajdującej się w budynku świetlicy socjoterapeutycznej Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom "Przytul mnie" nie doszło, ogień strawił wyłącznie komórkę.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?