Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Porzucone psy - problem powraca jak bumerang

tana
tana
W sobotę, 8 maja wyjechaliśmy na stanowiska obserwacyjne do zrobienia kolejnej partii materiału do olimpiady biologicznej. Skręcając z szosy w polną drogę zobaczyliśmy w zasadzie coroczny, niemal tradycyjny obrazek.

Około 100 metrów od asfaltu, tuż przy gruntowej, polnej drodze siedziały dwa psy. Na widok samochodu, merdając ogonami, ruszyły naprzeciw nam. Ale za chwilę zatrzymały się. Rozpoznały, że to nie ten samochód. Zrezygnowane zawróciły i ponownie położyły się przy drodze, patrząc w stronę wjazdu, w oczekiwaniu na TEN samochód.

Wspomnienie o czułym dotyku i domowym cieple

Patrząc na nie, widać, że porzucono je wczoraj wieczorem lub dzisiaj rano. Nie są jeszcze wygłodniałe i zabiedzone. Sierść jeszcze jest błyszcząca, niezmierzwiona. Ale to początek. Przecież żaden samochód po te psy nie wróci. A co czeka je dalej?
Dwa, trzy dni będą czekać, pamiętając o miłości jaką je darzono, o cieple domowym, o tym dającym tyle uczucia dotyku ręki dziecka, czy pana domu, przywódcy stada - bo tak postrzega gospodarza pies. Ale czas mija szybko i głód jest coraz bardziej odczuwalny, a nikt miski nie podaje. Natura i instynkt zaczyna odzywać się coraz mocniej. Węch podpowiada, że blisko, bardzo blisko, są „rzeczy jadalne’.
I to jest początek końca.

Wprost pod lufę myśliwego

Takie porzucone psy, szukając sposobu na przeżycie ruszają w pole. Okres lęgowy i rozrodczy jest idealnym czasem by jakoś wyżyć. Zagryzają więc małe zające, znalezione w gniazdach kuropatwy i bażanty, a nawet maleńkie, dopiero narodzone koźle sarny też jest znakomitym łupem. Ale tak wspaniale jest tylko do czasu. Wcześniej czy później, a raczej wcześniej, wpadają w oko rolnikowi, który powiadamia łowczego z koła, do którego należy teren, a jeszcze częściej wychodzą wprost pod lufę myśliwego wykonującego polowanie. I teraz wypadki toczą się błyskawicznie. Oględziny psa w lornetce dadzą jednoznaczny obraz. Pies jest już inny. Wystawia się na wiatr, jest bardzo czujny, a jednocześnie zabiedzony, pogryziony przez inne psy również dziko żyjące, sierść jest zmierzwiona, zwierzę jest brudne, często po zachowaniu widać, że jest chore. Od człowieka ucieka, traktując go jako potencjalnego wroga. Swojego „wspaniałego” pana już nie pamięta. Ostatnie co może usłyszeć to huk wystrzału. Był sobie pies...

Pomyśl, zanim zrobisz komuś kłopotliwy prezent

Okres gwiazdkowy minął 4 miesiące temu i teraz widać, co tak naprawdę kupiliśmy jako super rasowca za okazyjną cenę. Ale czy człowiek, nawet jeśli przestał kochać pupila, bo nie jest to oczekiwany przyszły medalista, tryumfator wystaw i pokazów, nie potrafi przekazać ostatecznie takiego zwierzaka do schroniska? Dać mu szansę na drugi dom? Następny wysyp psów nastąpi, jak zawsze na przełomie czerwca i lipca. Wiadomo, okres wakacyjny i „ukochany pupil” staje się zawalidrogą, problemem, mąci tak misternie zbudowaną wizję letniego relaksu. Pomyślmy, co czynimy tym zwierzętom już dziś. Myślmy o tym, co będzie, kiedy kupujemy pięknego szczeniaka, aby zaspokoić płaczące dziecko, wyciągające ręce do małej, żywej kulki z pięknymi, ufnymi ślepkami. Człowiek, który porzuca zwierzaka na pastwę losu, niech pomyśli, co będzie potem – on, pan wróci do domu, a strzał padnie wcześniej czy później. Raczej wcześniej.

Czytaj także:
- Hotel dla zwierząt
- Na obrzeżach Łodzi, czyli pierwszy dzień majówki**

- Byliśmy przed Pałacem Prezydenckim [foto]- Zalew Kotliny - idealne miejsce nie tylko na świąteczny spacer

**


od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto