Piłkarze beniaminka ekstraklasy do zajęć wrócili we wtorek. Ci, którzy po ciężkim obozie w Wiśle, w Łodzi liczyli na lżejsze treningi, mocno się rozczarowali. Już podczas porannych zajęć w parku na Zdrowiu piłki dotykali jedynie bramkarze. Pozostali na początku do rąk dostali skakanki.
- Sagan, co robisz? Tak nie skacze wychowanek ŁKS! - zwracał uwagę nawet największej gwieździe łódzkiej drużyny drugi trener, Dariusz Bratkowski.
Później było jeszcze ciężej, bo podopieczni Andrzeja Pyrdoła mimo coraz wyższej temperatury w szybkim tempie musieli czterokrotnie pokonać kolejno dystanst 300, 200 i 150 metrów. Po twarzach łódzkich piłkarzy widać było, że to zadanie do łatwych nie należało.
- W sumie zrobili 2,6 kilometra, ja bym ich oszczędził, ale moi asystenci nie chcą się na to zgodzić - żartował trener Pyrdoł. - A tak serio, to muszą jeszcze trochę tak ciężko potrenować, żeby potem w lidze było im łatwiej.
- Wypełniamy nasz plan przygotowań i nikt nie mówił, że będzie lekko. Podtrzymujemy wysokie obroty, ale nie słyszałem, żeby ktoś narzekał - zapewniał po treningu mocno zmęczony obrońca Piotr Klepczarek.
To jednak nie do końca prawda, bo Marek Saganowski jeszcze po powrocie na stadion przy al. Unii podkreślał, że dawno tak ciężko nie trenował. - Trzeba trochę ponarzekać, bo bez tego życie byłoby nudne - śmiał się 34-letni napastnik.
- Każde bieganie bez piłki jest ciężkie, ale trzeba znieść wszystko, żeby być dobrze przygotowanym.
Trener Pyrdoł może być zadowolony z zaangażowania swoich graczy, ale jednocześnie żałuje, że kadra na ekstraklasę wciąż nie została skompletowana i ci, którzy dołączą jeszcze do drużyny, będą na innym etapie pracy. We wtorek nikt nowy się nie pojawił. Z powodów osobistych nie było też Marcina Mięciela.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?