Bełchatowianie, którzy w dwóch meczach grupy D nie stracili nawet seta, o godz. 18 zagrają w Atlas Arenie z mistrzem Niemiec.
Mecz obejrzy prawdopodobnie 11,5 tysiąca kibiców, bo tyle wejściówek przygotowali organizatorzy i we wtorek w kasach zostało zaledwie czterysta sztuk. W środę można je kupić jeszcze w kasie Atlas Areny oraz w kasie pod trybuną stadionu ŁKS.
Trudno o bardziej niewygodnego przeciwnika dla mistrzów Polski od drużyny z Friedrichshafen. Niemcy byli rywalem bełchatowian w Lidze Mistrzów dwa lata temu i oba mecze wygrali 3:0. Przed tegorocznym turniejem finałowym Ligi Mistrzów bełchatowianie polecieli do Friedrichshafen na dwa sparingi i też wyraźnie przegrali.
- Pamiętam te mecze w Lidze Mistrzów, bo przegraliśmy je w kiepskim stylu - dodaje Wlazły. - Akurat podczas powrotu z tamtego meczu z Niemiec miałem, jak to się w Polsce mówi, pępkowe, bo urodził mi się syn - wspomina as mistrzów Polski.
Analiza dotychczasowych meczów w grupie D Ligi Mistrzów pokazuje, że zdobycie trzech punktów w dwóch najbliższych meczach zagwarantuje bełchatowianom awans do drugiej rundy. Przy założeniu, że wygrają ostatni mecz z wyraźnie najsłabszym rumuńskim Rematem Zalau, może okazać się, że bełchatowianie zapewnią sobie wyjście z grupy.
- Niemcy są bardzo mocnym zespołem. Kluczowa będzie zagrywka, bo musimy odrzucić ich od siatki - mówi siatkarz PGE Skry Michał Bąkiewicz.
Dla mistrzów Polski środowy mecz jest początkiem jednego z najtrudniejszych etapów w sezonie. Już w sobotę polecą na niedzielny rewanż do Friedrichshafen, a w poniedziałek przez Frankfurt będą podróżować do katarskiej Dauhy, gdzie w czwartek, 16 grudnia zagrają pierwszy mecz w Klubowych Mistrzostwach Świata. Właśnie z myślą o tych spotkaniach trener Jacek Nawrocki zaordynował swoim siatkarzom w ubiegłym tygodniu mocniejsze treningi.
- Na razie o Katarze jeszcze nie myślę, bo mamy dwa mecze z Friedrichshafen i absolutnie nawet nie mamy czasu, żeby przeanalizować rywali w grupie - mówi Nawrocki.
Mistrzowie Polski wystąpią w najsilniejszym składzie. W ubiegłym tygodniu na grypę jelitową chorował Michał Winiarski, ale nie wpłynęło to na jego formę.
- Szybko doszedłem do siebie i wróciłem do gry - mówi Winiarski, który jest optymistą przed starciem z najlepszą drużyną niemiecką. - W ostatnim czasie widać duży postęp w naszej grze. Jesteśmy zespołem bardziej zgranym, wszyscy spisują się bardzo dobrze. Jeśli zagramy dziś tak, jak graliśmy w ostatnim miesiącu, to myślę, że jesteśmy faworytami tego spotkania.
W spotkaniu bełchatowianie znów będą musieli poradzić sobie z presją, bo brak zwycięstwa będzie uznany za niespodziankę.
- My żadnego spotkania nie gramy bez presji, bo zawsze uchodzimy za faworyta i już się do tego przyzwyczailiśmy - mówi Winiarski, który nie zgadza się, że w niedawnym meczu z Trentino Skra grała bez presji. - Ciśnienia nie było, ale tylko teoretycznie - uważa Winiarski. - Ktoś mógł pomyśleć, że gramy z najlepszym zespołem świata i możemy przegrać, ale przecież graliśmy w siebie i było wiadomo, że musimy zagrać na dobrym poziomie.
Mistrzowie Polski śrubują rekord meczów bez porażki. Jeśli wygrają, zaliczą dziesiąte z rzędu zwycięstwo.
Po powrocie z Kataru mistrzowie Polski nie będą mieli czasu na odpoczynek. Zaraz po świętach rozegrają bowiem... trzy mecze w pięć dni - 29 grudnia z AZS Częstochowa, dzień później z Asseco Resovią Rzeszów (oba mecze w Bełchatowie) i 2 stycznia w Kędzierzynie-Koźlu z ZAKSĄ.
Środowy mecz z VfB Friedrichshafen, podobnie jak i rewanż oraz spotkania mistrzów Polski z Kataru transmitować będzie telewizja Polsat Sport.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?