Pasażerowie pociągu z Łodzi na Mazury chcieliby "dorwać" inżyniera, który zaprojektował w nim wieszaki na rowery
"Cholerni pedalarze i ich wieszaki" – a w odpowiedzi "lepiej wciągaj brzuch, to się zmieścisz" – albo godzące obie strony "trzeba dorwać inżyniera, co to zaprojektował". Takie teksty można usłyszeć, za sprawą fatalnie umiejscowionych wieszaków na jednoślady, w wagonie rowerowym pociągu "Mazury", który codziennie wozi łodzian do Olsztyna. Oraz w innych składach kolejowej spółki PKP Intercity, złożonych z modeli Flirt 3. Mowa np. o pociągu „Reymont” z Łodzi Fabrycznej do Krakowa, albo o „Hutniku”, jadącym z Bielsko-Białej do Gdyni m.in. przez Widzew. Mazury to raj dla rowerzystów, zatem nie dziwi, że sześć miejsc na jednoślady, dostępnych w porannym pociągu o tej nazwie – z Łodzi do Olsztyna – sprzedaje się w większości wakacyjnych kursów. I zwykle trzeba je rezerwować z kilkutygodniowym wyprzedzeniem (za 9,10 zł dopłaty do zwykłego biletu). Tor przeszkód w pociągu „Mazury” Ale po zawieszeniu roweru na jednym z sześciu haków jego właściciel wcale nie może się zrelaksować. Bowiem (co najlepiej widać na zdjęciu) wieszaki zainstalowano w wagonie zamiast części foteli – ale te pozostały po drugiej stronie przejścia dla pasażerów. W efekcie przejście staje się torem przeszkód między kierownicami a oparciami foteli. Zwłaszcza gdy przechodzący targa spore bagaże... >>> Czytaj dalej przy kolejnej ilustracji >>>Na zdjęciu wagon rowerowy pociągu "Mazury"