Podając się za hydraulików, elektryków czy opiekunów społecznych, ogołacają mieszkania z pieniędzy i złotej biżuterii. Osiedlowi oszuści stają się coraz bardziej bezczelni i agresywni. Jeden z nich, gdy został zdemaskowany przez mieszkankę kamienicy przy ul. Piotrkowskiej, chwycił za torebkę, ciągnąc kobietę po schodach na ulicę. Poturbowaną lokatorką musiał zająć się lekarz.
- Do 84-letniego mieszkańca ul. Służbowej przyszła młoda kobieta. Przedstawiła się jako pracownica administracji. Nie pokazała dokumentów ani identyfikatora. Oznajmiła, że wkrótce - z powodu przeglądu sieci - zostanie wyłączony dopływ wody - opowiada Krzysztof Sztandera, zastępca komendanta VI komisariatu. - Starszemu panu poradziła, aby w miski i garnki nabrał dużo "kranówki". Podejrzewamy, że w tym czasie do mieszkania dostał się wspólnik "administratorki", który splądrował pokoje i ukradł pieniądze oraz złotą biżuterię. Ich brak gospodarz zauważył dopiero po kilku godzinach. Straty - 2,8 tys. zł.
Podobnie jak "hydraulicy" działają "kominiarze". Zwykle przychodzą bez uniformów i plakietek identyfikacyjnych, ale lokatorzy i tak im wierzą. Może dlatego, iż na swoje ofiary wybierają osoby starsze i samotne.
Zwykle działają parami. Jeden "kominiarz" idzie z gospodarzem do kuchni lub łazienki i każe mu trzymać w pogotowiu miskę, która się przyda, jeśli jego kompan wejdzie na dach i będzie sprawdzał przewód kominowy. Owszem, drugi "kominiarz" sprawdza, ale nie komin, tylko mieszkanie, z którego znikają pieniądze, biżuteria, telefony komórkowe i inne cenne przedmioty.
Równie zubożające lokatorów odwiedziny są domeną "elektryków". Ci najchętniej działają w budynkach, w których bezpieczniki znajdują się w klatce schodowej. Wyłączają dopływ prądu do mieszkania i czekają na korytarzu, aż wybiegnie lokator zaniepokojony brakiem dopływu energii elektrycznej. Gdy oczekiwanie się przedłuża, sami pukają do mieszkania i sygnalizują brak prądu.
Zdumiony lokator potwierdza, dziękując opatrzności, że tak szybko zesłała mu fachowców. Zaprasza ich do środka, a ci nie próżnują. Dają gospodarzowi próbnik, czyli śrubokręt z lampką, i każą tkwić z nim przy gniazdku z prądem. Jeśli lampka się zapali, będzie to oznaczało "usunięcie awarii". Jednak zanim to nastąpi, "elektrycy" zdążą zwykle oczyścić mieszkanie z cennych przedmiotów. Na tym parada osiedlowych oszustów się nie kończy.
- Niektórzy podają się za pracowników opieki społecznej i zapewniają, że mają do przekazania pieniądze: od 20 do 40 zł - opowiada Andrzej Knap, komendant II komisariatu. - Dają banknot 200-złotowy i proszą o wydanie reszty. W ten sposób gospodyni nieopatrznie pokazuje miejsce, w którym przechowuje pieniądze. Na to tylko czekają oszuści. Jeden zagaduje lokatorkę, a drugi opróżnia skrytkę.
- Na naszym terenie grasowała kobieta - dodaje Stanisław Miśkiewicz, szef V komisariatu - która, podając się za wysłanniczkę stowarzyszenia "Promyk Nadziei", wyłudzała pieniądze na pomoc dla chorych dzieci; a także mężczyzna, który na ten sam cel wyłudzał pieniądze, podając się za przedstawiciela parafii. Oboje zostali zatrzymani.
Jak ustrzec się przed oszustami? Policjanci podpowiadają dwa sposoby: poprosić sąsiada, aby towarzyszył wizycie gości lub zadzwonić do instytucji, którą reprezentują.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?