Opinie łódzkich polityków o wynikach wyborów samorządowych

• Iwona Bartosik, była przewodnicząca Rady Miejskiej w Łodzi, w obecnych wyborach kandydowała bez powodzenia z komitetu prof. Zdzisławy Janowskiej: – To, jak będzie funkcjonować samorząd, zależeć będzie przede wszystkim od tego, kto zostanie prezydentem. Może się nawet powtórzyć casus Kropiwnickiego, czyli sytuacja, że wybrany prezydent nie będzie dysponował większością głosów w radzie. Nawet jeżeli PO będzie miała 23 mandaty, to nie jest większość wystarczająca do skutecznego rządzenia, tym bardziej że nie wszyscy radni PO będą skłonni popierać linię partii. Dobrze by było jednak, żeby miasto miało stabilną władzę, by nie zaczęła się szarpanina i kłótnie. Ten skład Rady Miejskiej jest bardziej doświadczony niż poprzedni, ale jednocześnie radni wiedzą, że mandaty zawdzięczają w dużej mierze szyldowi partyjnemu, przez co będzie to bardzo upartyjniona rada. Ja się w sumie cieszę, że nie będę w tej radzie.

• Jarosław Jagiełło, poseł PiS, szef partii w regionie: – Wynik wyborczy wskazuje, że w Łodzi poparcie dla trzech głównych partii jest bardzo stabilne. PiS procentowo uzyskał w wyborach do Rady Miejskiej w Łodzi wynik lepszy niż 4 lata temu, ale mandatów mniej. Wynik SLD jest fenomenalny, mam jednak nadzieję, że nie odzwierciedla on stałych tendencji. Poparcie dla lewicy w Łodzi jest niestabilne – w wyborach w 2005 i 2007 SLD uzyskiwał słabe wyniki, a w wyborach samorządowych 2006 wysokie – podobnie jest teraz – dobry wynik po słabych wyborach europarlamentarnych w 2009 i prezydenckich w 2010 r. Na naszym wyniku wyborczym zaważyły popełnione błędy – dość późno zaczęliśmy kampanię i nie wypracowaliśmy własnego stylu narracji – co można było zauważyć np. w spotach SLD. Zabrakło też czasu na większą liczbę spotkań z mieszkańcami.

• Sylwester Pawłowski, poseł SLD, szef partii w mieście: – Postawiliśmy sobie cel minimum: uzyskać 11 mandatów, i został on osiągnięty, może nawet przekroczony. Wynik partii w wyborach do Rady Miejskiej odzwierciedla też poparcie dla naszego kandydata na prezydenta Łodzi, co oznacza bardzo wyraźnie, że odzyskujemy zaufanie mieszkańców. To, że w Radzie Miejskiej znajdą się tylko trzy ugrupowania, czyni sytuację polityczną w mieście bardziej czytelną. Z naszej strony kampania przed II turą prezydencką będzie taka sama jak dotychczas. Dowiedliśmy w ostatnim czasie, że nasza formacja jest wiarygodnym i kompetentnym partnerem w rządzeniu miastem i jesteśmy gotowi wziąć odpowiedzialność za życie mieszkańców.

• Andrzej Biernat, poseł PO, szef partii w regionie: – Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, jaki uzyskaliśmy, szczególnie w wyborach na prezydentów miast i do sejmiku województwa. Dają nam one bardzo dużą swobodę działania, jeżeli chodzi o zdolności negocjacyjne w sejmiku. Wszyscy kandydaci z pierwszych miejsc na listach do sejmiku poprawili znacznie swoje wyniki sprzed 4 lat. Łódzkie będzie kolejnym "pomarańczowym" regionem na mapie Polski.

• Włodzimierz Tomaszewski, uzyskał trzecie miejsce w wyborach na prezydenta Łodzi jako kandydat Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego: – Uzyskaliśmy bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę to, że rywalizowaliśmy z dużymi partiami, które miały dofinansowanie kampanii z Warszawy. Żałuję, że kandydat PiS nie posłuchał i że prawica nie wystawiła jednego kandydata. Było wiadomo, że kandydat PiS w Łodzi nie ma szans na wygraną i że jest to głos zmarnowany. Gdyby nie było kandydata PiS, mielibyśmy 35 proc. i II turę, sam kandydat PiS mógł uzyskać co najwyżej 20 proc. poparcia. To, co się stanie przed II turą, zależy od tego, czy nasze propozycje programowe będą uwzględnione przez kandydatów, którzy się w niej znaleźli.