Polacy leją do baków coraz lepsze paliwo. Ale łodzianie już nie. Ponad 8,8 proc. stacji benzynowych w naszym województwie sprzedawało w ubiegłym roku benzynę i olej napędowy fatalnej jakości. Gorzej jest tylko w Pomorskiem, gdzie marne paliwo oferowało ponad 9 proc. stacji - wynika z raportu, opublikowanego wczoraj przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Zdaniem kontrolerów Państwowej Inspekcji Handlowej główny grzech to za dużo siarki. Niechlubny rekord w naszym województwie należy do stacji w Daszynie koło Łęczycy. W oleju napędowym było tam 1300 mg siarki na kilogram, a norma przewiduje 26 razy mniej. Ale to nic w porównaniu ze stacją w Rakowcu w Pomorskiem. Tam stwierdzono 7893 mg/kg w oleju napędowym. To rekord Polski.
Najwięcej uchybień inspektorzy stwierdzili na małych stacjach, ale zastrzeżenia były też do jakości paliwa na stacji Orlen w Sędziejowicach.
Kilka stacji w Łódzkiem kontrolowano dwa razy. Właściciele wyciągnęli wnioski już za pierwszym razem, bo powtórna kontrola nie wykazała już odchyleń od normy. Czyli idzie na lepsze nawet w naszym regionie.
Według Małgorzaty Cieloch, rzecznika UOKiK, w ubiegłym roku 1,3 proc. badanych próbek oleju napędowego nie spełniało kryteriów. W roku 2005 takich próbek było 8 proc. Jakość benzyny też się poprawiła, bo normom nie odpowiadało prawie 3 proc. próbek, podczas gdy w 2005 r. aż 5 proc.
Potwierdza to Bogdan Komala, dyrektor ds. technicznych łódzkiej firmy "Zimny". Coraz mniej jest napraw samochodów, uszkodzonych po zatankowaniu paliwa. W 2005 r. tygodniowo firma naprawiała 5 - 6 takich aut, w ubiegłym roku o połowę mniej.
Co grozi samochodowi, który jedzie na chrzczonym paliwie? Cierpi katalizator, a w silnikach benzynowych wtrysk paliwa. Dyrektor pociesza, że układy wydechowe w autach, wyprodukowanych po 2000 r., są wyposażone w czujniki spalin. Jeśli dzieje się coś niepokojącego, zapala się kontrolka na tablicy rozdzielczej. To sygnał, że trzeba jechać do mechanika. Najlepiej natychmiast. Wymiana katalizatora kosztuje nawet 2,5 tys. zł, a wtrysku paliwa - 1 tys. zł.
Duże szczęście miał łodzianin Michał Grzegorzewski. Zatankował hyundaia, wyjechał ze stacji i auto... stanęło. Mechanicy długo nie mogli znaleźć usterki. W końcu okazało się, że komputer pokładowy "nie chciał" jechać na marnym paliwie.
Według kontrolerów PIH, poprawa jakości wynika m.in. z drastycznego zaostrzenia kar dla właścicieli stacji. Handel złym paliwem jest przestępstwem, za które od stycznia można trafić za kratki nawet na 5 lat. Najmniejsza grzywna wynosi 10 tys. zł, maksymalna - milion. W ubiegłym roku nie było dolnej granicy grzywny. Właściciele stacji płacili po kilka tysięcy i dalej robili swoje.
W ubiegłym roku prokuratorzy wszczęli 123 dochodzenia. 42 sprawy umorzono, do sądu skierowano 28 aktów oskarżenia, a 53 sprawy są w toku.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.220.0/images/video_restrictions/0.webp)
Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?