Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na rozgrywane w nocy zawody zjechało do Łodzi 150 aut z całej Polski

Tomasz Jabłoński
Na starcie dwa najszybsze auta niedzielnych zawodów: chevrolet corvette (ponad 500 KM mocy) i przerobiony golf (ponad 400 KM mocy).
Na starcie dwa najszybsze auta niedzielnych zawodów: chevrolet corvette (ponad 500 KM mocy) i przerobiony golf (ponad 400 KM mocy). fot. Łukasz Kasprzak
Około 150 samochodów i ponad 200 widzów stawiło się na nielegalnych nocnych wyścigach, jakie odbywają się co tydzień w rejonie al. Ofiar Terroryzmu 11 Września.

W niedzielę na zawody przyjechali fani motoryzacji nie tylko z Łodzi i województwa. Dostrzec można było również auta na warszawskich i poznańskich numerach rejestracyjnych. W ciągu dwóch godzin odbyło się prawie 30 wyścigów. Przerwał je przyjazd policyjnego radiowozu.

Zobacz film i czytaj artykuł na stronie Expressu Ilustrowanego

Po godz. 20 w okolice ronda i pobliskiego lasku zjeżdżały się auta niemal wszystkich marek: fiaty, fordy, ople, vw, audi, bmw, hondy, seaty. Jednak wiele modeli miało nietuzinkowe silniki, których moc wielokrotnie przewyższa tę nominalną, fabryczną, np. ponad 400-konny volkswagen golf.

- Tu są sami pasjonaci, dla których samochód to nie tylko środek transportu - mówią kierowcy startujący w ulicznych wyścigach. - Wielu z nas ma zwykłe samochody, w które włożono naprawdę sporo pieniędzy. Co w tym złego, że ścigamy się na kilkusetmetrowej prostej (około 400 metrów - red.), na której nie odbywa się ruch samochodów?

Scenariusz spotkań jest zwykle taki sam. Kierowca, który chce się sprawdzić, podjeżdża na lewy lub prawy pas ruchu. Jego rywal staje obok. Sygnał do puszczenia sprzęgła daje zwykle "starter", czyli osoba z publiczności, która stojąc przed samochodami opuszcza uniesione w górę ręce. Silniki ryczą, opony piszczą i bucha spod nich dym. Jedynka, dwójka, trójka (na liczniku prędkość w lepszych autach grubo przekracza 150 km/h) i... po zawodach. Na starcie ustawiają się kolejni śmiałkowie. Publiczność żywo dyskutuje o każdym pojawiającym się aucie. Nikomu nie przeszkadza, że jest zimno i ciemno. Gdy impreza na dobre się rozkręca, pojawia się policja. Niebieskie koguty studzą emocje i fani wyścigów wskakują do swoich bolidów, by czym prędzej odjechać. I... do następnego razu.

* * * * *

Tłumy, które zawsze pojawiają się przy takich wyścigach (bez względu na to, czy są one legalne, czy też nie) świadczą, o tym że w Łodzi jest ogromne zapotrzebowanie na tego rodzaju imprezy. Wystarczy przypomnieć zawody street legal sprzed 3 lat, które gromadziły kilka tys. fanów wyścigów. Szkoda, że w tak dużym mieście nikt nie jest w stanie podjąć rękawicy i przywrócić Street Legal.

* * * * *

Lech Ryszewski, były prezes Automobilklubu Łódzkiego, który trzy lata temu zorganizował legalne uliczne wyścigi: - Zawody Street Legal zakończyły się, gdy z różnych względów, o których nie ma sensu w tym momencie mówić, odszedłem z Automobilklubu. Pokazałem, że jeśli się tylko chce, to z grupą zapaleńców naprawdę można zorganizować fajną i - co najważniejsze - bezpieczną imprezę dla miłośników motoryzacji. Były tłumy, mówiło się o nich i pisało w wielu zagranicznych mediach. Dziś kierowcy, którzy chcą sprawdzić się na prostej, znów muszą robić to nielegalnie i bawić się z policją w kotka i myszkę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto