Michał Szpak u łódzkiego stylisty przed koncertem w Porcie Łódź

Piosenkarz, który na scenie i w telewizji jest niezwykle charakterystyczny i charyzmatyczny, wręcz bucha energią, bez makijażu, mikrofonu i świateł wcale nie rzuca się w oczy. Jedyne, co zwracało uwagę, to spora torba z wizerunkiem Myszki Miki, którą miał przewieszoną przez ramię, pomalowane paznokcie, bransoletki i pierścionki. Michał przez ul. Zieloną i ul. Piotrkowską przeszedł niemal niezauważony.

- Idę na zakupy - uśmiechnął się, po czym... skręcił w bramę i zniknął za drzwiami salonu fryzjerskiego. Spędził tam prawie 4 godziny.

- To bardzo miły, sympatyczny i wesoły chłopak - mówi Jacek Olejniczak, łódzki stylista, który od lat czesze, strzyże i ubiera artystów. - Chyba jak każda rozpoznawalna osoba, stara się nie zwracać na siebie szczególnej uwagi. Naszym zadaniem było zadbanie, by na koncercie prezentował się jak najlepiej. Choć w przypadku Michała, to osobowość jest jego najlepszą stylizacją.

Michał Szpak wyszedł z salonu mocno odmieniony. Już bez okularów, bez kaptura, z przepaską na rozwianych włosach. Profesjonalny make up też zrobił swoje. Blada cera nabrała blasku, a podmalowane oczy zaiskrzyły.

Młody artysta bardzo szybkim krokiem przemknął ul. Piotrkowską i ul. Zieloną do ul. Zachodniej, gdzie czekał na niego zaparkowany samochód.

W koncercie na patio Portu Łódź oprócz Michała Szpaka wystąpili także Ada Szulc i Małgorzata Stankiewicz. Fani zwycięzcy X Factora - Gienka Loski - obeszli się smakiem, ich idol nie mógł przyjechać do Łodzi. Za to wielbiciele Michała Szpaka byli zachwyceni. Szpak, ubrany w damską czarną bluzkę, zdobioną piórami, po prostu zawładnął sceną - rozrzucał zdjęcia z autografami, oblewał publiczność wodą, oddawał fanom mikrofon, gdy zapominał tekstu, wreszcie zrzucił z nóg złote koturny i występował boso.