Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Smoliński: Czuję pewien niedosyt

Jan Hofman
Marcin Smoliński po raz drugi broni barw ŁKS. Poprzednio z łódzkim klubem występował w ekstraklasie. Teraz pomocnik deklaruje, że chce pomóc ŁKS w jak najszybszym powrocie do elity polskiego futbolu.

Trudne było przejście z Legii do ŁKS?
Marcin Smoliński (pomocnik łódzkiej drużyny):
- Taki jest los piłkarza, że czasami musi zmieniać klub. Wiadomo, że warszawski zespół występuje w ekstraklasie, a ŁKS dopiero tam puka. Dla mnie jednak najważniejszą sprawą było, by grać w piłkę. Nie miałem problemów z aklimatyzacją w zespole z al. Unii. Spotkałem tu wielu znajomych z pierwszego mojego pobytu w ŁKS.

Także z Legii...

- Oczywiście. Do ŁKS trafili też Marcin Mięciel i Jakub Kosecki. Nie ukrywam, że to ułatwia wkomponowanie się w nowy zespół. Znamy się dobrze, wiemy co i jak możemy zdziałać na boisku. To ważna sprawa, która ułatwia prowadzenie gry i bez wątpienia wpływa na lepszą postawę drużyny, która, o czym nie wolno zapominać, dopiero się zgrywa.

Siedem punktów w trzech meczach i drugie miejsce w tabeli to chyba powód do zadowolenia?

- Pewnie przed startem rozgrywek takie wyniki ja i moi koledzy z drużyny wzięlibyśmy w ciemno. Jednak po rozegraniu spotkań pozostaje pewien niedosyt.

Dlaczego?

- Wszyscy plujemy sobie w brodę, bo ostatni mecz z Piastem Gliwice powinniśmy wygrać, mieć na koncie dziewięć punktów i przewodzić pierwszoligowej stawce. Nadal z trenerem analizujemy to spotkanie i zastanawiamy się, co się stało, że roztrwoniliśmy dwubramkową przewagę. No cóż, jednak mleko się wylało i trzeba wyciągać wnioski, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych przypadków. Skoro chcemy awansować, to nie wolno tak gubić cennych ligowych punktów.

Kto pańskim zdaniem włączy się jeszcze do rywalizacji o czołowe miejsca?

- My i Piast to oczywista sprawa. Nie wolno jednak zapominać o Pogoni Szczecin i Odrze Wodzisław. Ostatnio Podbeskidzie zasygnalizowało, że może się też liczyć w tej stawce. Dobrze, że ŁKS to już zupełnie inny klub, niż za mojej poprzedniej bytności. Doskonała atmosfera i co najważniejszy - dobrze poukładane sprawy organizacyjne. W takich warunkach praca to przyjemność.

Narzekał pan w ostatnim meczu na uraz pachwiny...

- Rzeczywiście ta dolegliwość nie pozwoliła mi dokończyć spotkania z Piastem. Po krótkiej przerwie trenuję już normalnie i na szczęście nic mi nie dolega. Liczę, że tak będzie już do końca rozgrywek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto