"J. S. Zgierz ul... Powód: Brała od nas 4 psy i wszystkie oddała". "P. S. Łódź ul... i M. S ul... W okresie 6 miesięcy adoptowali kilkanaście psów z różnych schronisk. Wszyscy nadużywają alkoholu. (...) Uwaga! Kobieta ma bardzo miły głos, którym zyskuje zaufanie" - takie wpisy można przeczytać w internecie.
- Ta lista to jedyna szansa, by zwierzęta nie trafiały w niewłaściwe ręce - tłumaczy Dominika Andrzejewska, wolontariuszka z "Medoru". - Zdarzały się sytuacje, że ludzie brali od nas psy, które potem trafiały do walk. Pewna para szukała rasowych czworonogów, które potem sprzedawała.
Nagminnie pracownicy schronisk mają do czynienia z osobami, które psy porzucają, lub zaniedbane, zagłodzone zwierzęta same od nich uciekają. Dzięki czipom udaje się poznać dane ich właścicieli.
- Często zdarzają się też ludzie, którzy przychodzą wymienić psa na innego. I to po kilka razy - mówi Bogumiła Skowrońska, dyrektorka schroniska przy ul. Marmurowej w Łodzi. - To brak odpowiedzialności! Był też człowiek, którego adoptowane u nas psy ginęły w dziwny sposób. Na razie nasza lista jest do użytku wewnętrznego, ale szukam przepisu prawnego, który umożliwiłby jej upublicznienie w internecie.
Zdaniem Joanny Kąckiej z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, publikowanie danych osobowych bez wiedzy i zgody ich właścicieli jest naruszeniem prawa.
- Na coś takiego może być tylko zgoda sądu - tłumaczy. - Zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, ktoś, kogo nazwisko trafi na tę listę i zostanie upublicznione, może pozwać schronisko do sądu z powództwa cywilnego i sprawę wygra.
Czytaj także: W Łodzi gołębie jak u Hitchcocka...
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?