Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Śląsk Wrocław 1:2 (1:0). Grali dobrze, ale przegrali

Paweł Hochstim
ŁKS - Śląsk Wrocław 1:2
ŁKS - Śląsk Wrocław 1:2 Krzysztof Szymczak
Przez ponad godzinę gry piłkarze ŁKS prowadzili w niedzielnym meczu ze Śląskiem Wrocław 1:0 i nic nie zapowiadało, że mogą tego spotkania nie wygrać. Ale w ostatnich 12 minutach stracili niemal dwie identyczne bramki i nie wywalczyli nawet punktu.

Śląsk przyjechał do Łodzi w roli faworyta, bo przecież jest liderem ekstraklasy, ale ani przez moment nie pokazywał, że zasługuje na pierwsze miejsce w tabeli. Ełkaesiacy byli przynajmniej równorzędnym rywalem dla wrocławian, a już w dziesiątej minucie objęli prowadzenie.

Marcin Kaczmarek kapitalnie dośrodkował z wolnego w pole karne, a Antoni Łukasiewicz głową pokonał Mariana Kelemena. Wypożyczony ze Śląska piłkarz nie okazywał specjalnej radości i, mimo wszystko, musi to dziwić. Wszak Śląsk i jego obecny trener Orest Lenczyk nie byli zainteresowani współpracą i Łukasiewicz trafił na wypożyczenie do ŁKS. Dziwić musi też niechęć wrocławian do pomocnika, bo to piłkarz bezcenny dla każdej drużyny i spokojnie poradziłby sobie w Śląsku. Dla ŁKS jest w każdym razie piłkarzem bezcennym. I najlepszym w zdecydowanej większości meczów. Wczoraj oczywiście także.

Wrocławianie nie przypominali lidera T-Mobile Ekstraklasy, który wygrywa mecz za meczem i gra ładną dla oka piłkę. Niby w polu mieli przewagę, niby częściej byli przy piłce, ale kompletnie nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Najgroźniej było w 7. minucie, gdy Waldemar Sobota świetnie podał do Sebastiana Mili, ale ten z kilku metrów kopnął lekko i niecelnie. Raz też zaatakował były ełkaesiak Łukasz Madej, który uderzył mocno i celnie z ostrego kąta. Bogusław Wyparło jednak obronił.

Madej zresztą grał bardzo krótko, bo jeszcze przed przerwą Orest Lenczyk go zdjął. Było to o tyle dziwne, że Madej był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym graczem swojego zespołu. Madej był podobnego zdania, bo schodząc z boiska nie krył wściekłości. Ale pokazał też swoją odwagę i charakter, bo pewnym krokiem poszedł do Lenczyka i zapytał go o powody decyzji. Dla kibiców ŁKS niewiele się zmieniło, bo liczba byłych ełkaesiaków w składzie Śląska się nie zmieniła - Madeja zmienił bowiem Łukasz Gikiewicz.

W drugiej połowie Gikiewicz nawet trafił do bramki, ale sędzia gola nie uznał, bo piłkarz był na ewidentnym spalonym. Ale inny były ełkaesiak miał jeszcze zapisać w pamięci łódzkich kibiców... Po godzinie gry bowiem Lenczyk zrobił dwie zmiany, które znacząco wpłynęły na wynik meczu, wprowadzając na boisko Marka Wasiluka i wychowanka ŁKS Przemysława Kaźmierczaka.

Prowadząc 1:0 ŁKS miał szanse, by podwyższyć prowadzenie. Zwłaszcza Marek Saganowski nie miał wczoraj szczęścia, bo śmiało mógł upolować przynajmniej dwa gole, a skończył mecz bez żadnego. W pierwszej połowie po podaniu Kaczmarka piętą próbował pokonać Kelemena, ale nie trafił w bramkę. Z kolei kilka minut po przerwie wyszedł sam na sam ze słowackim bramkarzem Śląska i trafił w jego nogę.

W 78. minucie Kaźmierczak doprowadził do remisu, wykorzystując dokładne podanie Wasiluka i głową pokonał Wyparłę. Ale jakby tego było mało, dziesięć minut później Wasiluk, również strzałem głową, zapewnił wrocławianom zwycięstwo. Zwycięstwo nieprawdopodobnie szczęśliwe...

- To był ostatni mecz w tym roku - żegnał kibiców stadionowy spiker. Oby nie okazało się, że ostatni w ogóle, bo sytuacja finansowa łódzkiego klubu jest fatalna i już wiadomo, że wielu graczy pożegna się z Łodzią. W ŁKS zostaną albo ci, których nikt nie będzie chciał, albo ci, którzy zgodzą się na poważne obniżki zarobków.

Trener Ryszard Tarasiewicz ma nadzieję, że nie będzie aż tak źle, ale to właściwie niczym nie poparte marzenia. I nie dość, że finansowo w ŁKS jest ruina, to sportowo niestety też. Bo jeśli Zagłębie Lubin pokona w poniedziałek Lecha Poznań, to łódzki beniaminek zimę spędzi na jednym z dwóch spadkowych miejsc. A jeszcze kilka tygodni temu, gdy trenerem był Michał Probierz, a klub dobrze ukrywał, że ma problemy finansowe, ełkaesiacy grali bardzo dobrze i zdobywali punkty.

Choć to było tak niedawno, to dziś wydaje się jakby całe wieki temu. ŁKS dziś jest klubem, który nie martwi się o utrzymanie w ekstraklasie. Jest klubem, który martwi się, czy przetrwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto