Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS Siemens walczy o przetrwanie

Marek Kondraciuk
Trener dał odpocząć wiodącym zawodniczkom i m.in. Melissa Dalembert grała tylko 10 minut
Trener dał odpocząć wiodącym zawodniczkom i m.in. Melissa Dalembert grała tylko 10 minut fot. Krzysztof Szymczak
Przed sezonem w ŁKS Siemens panował entuzjazm. Dużym wysiłkiem organizacyjnym spadkowicz uzyskał "dziką kartę", dzięki czemu nie powstała wyrwa w trwającym od 1989 roku serialu występów drużyny z al. Unii w ekstraklasie. Kolejne ruchy transferowe wiceprezesa Mirosława Trześniewskiego budziły zachwyt i nadzieję.

Dobre wyniki w sparingach potwierdzały, że takiego składu ŁKS nie miał od 8 lat. Miał być rekordowo wysoki budżet, sięgający 3 milionów. Kibicom zamarzyła się walka drużyny w czołówce, a może nawet medal. Początek rozgrywak uzasadniał aspiracje. Tak dobrego basketu, takiej waleczności i jakości gry nie oglądaliśmy przy al. Unii od 2003, kiedy ŁKS zdobył pod wodzą Andrzeja Nowakowskiego brąz.

Źródłem nadziei były "żelazne" gwarancje decydentów, że współpracę z ŁKS podejmą znaczące firmy, które są zainteresowane odbudową łódzkiego basketu. Do dziś to jednak nie nastąpiło. Gwarancje okazały się kruche. Rośnie zadłużenie, odeszły dwie zawodniczki, dwie są kontuzjowane i cele sportowe schodzą na drugi plan. - Nie rezygnujemy z walki o miejsce w czołówce - mówi wiceprezes Mirosław Trześniewski. - W tej chwili jednak gramy przede wszystkim o przetrwanie zespołu. Mam nadzieję, że w imię ponad stuletnich tradycji gospodarze Łodzi nie dopuszczą do rozpadu najbardziej utytułowanej łódzkiej drużyny, która zdobyła 30 medali mistrzostw Polski w tym dziewięć złotych. Mam duże uznanie dla zawodniczek, zwłaszcza polskich, bo wobec nich mamy zaległości, że mimo kłopotów klubu walczą i nie dopuszczają by sytuacja odbijała się na wynikach. Nie czekamy na mannę z nieba, szukamy źródeł wsparcia, ale nie możemy w tym pozostać sami. Silna, licząca się w kraju koszykówka to nie tylko sprawa jednego klubu, ale w szerszym kontekście sprawa Łodzi - dodał Mirosław Trześniewski.

W środę ŁKS Siemens AGD rozegrał w Lesznie pierwszy mecz trzeciej rundy Pucharu Polski, przegrywając z Tęczą 61:81. Trener Jarosław Zyskowski wykorzystał to spotkanie na poszukiwanie alternatywnych rozwiązań personalnych. Dużo grały więc najmłodsze zawodniczki Natalia Danych, Jagoda Kowalczyk i Żaneta Morawiec. Wydarzeniem był jednak efektowny powrót do gry Agnieszki Modelskiej po półtorarocznej przerwie spowodowanej kontuzją. Kluczowe znaczenie miała trzecia kwarta, w której Tęcza przy stanie 45:41 zdobyła 16 punktów z rzędu nie tracąc żadnego (61:41). Liderki Justyna Jeziorna, Lauren Prochaska, Olga Urbanowicz i Melissa Dalembert zagrały tylko w pierwszej kwarcie, którą ŁKS wygrał 21:19

Tęcza Leszno - ŁKS Siemens AGD 81:61 (18:21, 19:17, 26:4, 18:19), rewanż 18 stycznia przy al. Unii.
Tęcza: Bednarczyk 19, Kuncewicz, Freeman po 15, Grabowska 11, Chomicka 9, Gala, Urbaniak po 6, Janowicz, Kubicka, Moszak 0. Trener: Dariusz Raczyński.
ŁKS: Modelska 21, Prochaska 9, Dalembert, Schmidt po 8, Kowalska 5, Kowalczyk 4, Urbanowicz 3, Morawiec 2, Danych 1, Jeziorna 0. Trener: Jarosław Zyskowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto