Wydaje się, że ełkaesiaków po serii trudnych spotkań z zespołami z czołówki pierwszej ligi czeka teraz mecz z mniej wymagającym rywalem. W sobotę łodzianie zmierzą się z MKS Kluczbork, który zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli. Najbliższy rywal w minionej kolejce pokonał na własnym boisku GKS Katowice 3:0. Nie ma jednak chyba co straszyć łodzian tym wynikiem, bo na początku sezonu każdy, kto chciał bez problemów ogrywał śląską drużynę.
Wiele wskazuje na to, że MKS, choć ma tylko dwa punkty mniej od łodzian, to typowy zespół własnego obiektu, któremu znacznie gorzej idzie na boiskach przeciwników. W trzech jesiennych wyjazdowych spotkaniach dwukrotnie zremisował i raz zszedł z murawy pokonany.
Bez wątpienia drużyna z Kluczborka straciła wiele na wartości pod odejściu do Śląska Wrocław rozgrywającego zespołu Waldemara Soboty. To był niezwykle kreatywny piłkarz, którego niemal każda akcja była potencjalnym zagrożeniem bramkowym.
Dlatego naszym zdaniem zdecydowanym faworytem sobotniej konfrontacji są łodzianie. Choć pewnie kibice klubu z al. Unii marzą o jednym: by ich ulubieńcy oszczędzili im nerwowych końcówek spotkań, jak to miało miejsce w dwóch poprzednich ligowych meczach. W pojedynku z Górnikiem Łęczna ŁKS zdobył zwycięskiego gola w 87 minucie, a w spotkaniu z liderem, Podbeskidziem Bielsko-Biała, zapewnił sobie jeden punkt w 90 minucie. Za każdym razem sztuki tej dokonywał Marcin Mięciel i sympatycy zespołu liczą, iż także w kolejnym spotkaniu pokaże, że sztuka zdobywania goli nie jest mu obca.
Z drugiej jednak strony to dowód, że ełkaesiacy walczą przez całe spotkanie, a to niezwykle cenna cecha drużyny.
ŁKS traci do prowadzącego Podbeskidzia trzy oczka, toteż jeśli myśli o awansie do ekstraklasy, nie może sobie pozwolić na gubienie cennych punktów.
Trener Andrzej Pyrdoł ma problemy z wystawieniem najsilniejszego składu. Na pewno zabraknie Marcina Adamskiego, który jest kontuzjowany i przez najbliższe trzy tygodnie będzie musiał pauzować. Pod znakiem zapytania stoi występ Marcin Smolińskiego. Łódzki pomocnik nadal narzeka na uraz i o tym, czy wystąpi w spotkaniu przeciwko MKS wiadomo będzie dopiero przed meczem.
Wszystko wskazuje na to, że pod nieobecność Adamskiego zadanie kierowania defensywą spadnie na Michała Łabędzkiego. To doświadczony zawodnik i wypada wierzyć, że taka odpowiedzialność nie sparaliżuje jego poczynań na boisku.
echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?