MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS grał i znów przegrał

(P. Hochstim) (opr.wm)
Krzysztof Szymczak
ŁKS przegrał już dziewiąty mecz w tym sezonie, tym razem uległ na swoim stadionie Miedzi Legnica 0:1. Na dwie kolejki przed zakończeniem rundy jesiennej sytuacja ŁKS jest coraz gorsza.

ŁKS w niedzielę był równorzędnym rywalem dla Miedzi Legnica, ale stracili jednego gola i, mimo niezłych okazji bramkowych, nie potrafili wyrównać. Po stracie gola piłkarze ŁKS rzucili się do ataku i mieli nawet sytuacje, ale wyrównującego gola zdobyć nie potrafili.

Przez długie minuty mecz ŁKS - Miedź był nudny. Zwłaszcza przez pierwsze trzydzieści minut kibice na trybunach ziewali, bo obie drużyny niespecjalnie kwapili się z akcjami ofensywnymi. Gra toczyła się głównie w środku boiska, a wykonanie kilku celnych podań z rzędu przerastało możliwości zawodników.

Niestety, bycie kibicem ŁKS w ostatnim czasie nie jest czymś prostym i przyjemnym, a oglądanie każdego kolejnego meczu przypomina siedzenie na bombie. Zawsze bowiem, nawet jeśli drużyna gra dobrze lub chociaż nie gorzej od rywala, ktoś popełni błąd, który najczęściej kończy się stratą gola.

W meczu z Miedzią taki błąd popełnił bramkarz Olszewski, który przepuścił do bramki strzał z ostrego kąta Mariusza Zasady, notabene byłego piłkarza łódzkiej drużyny. I tak w wyrównanym meczu na prowadzenie wyszli goście. Czyli, w przypadku ŁKS, można powiedzieć: standard.

Tym razem Bogusław Wyparło usiadł na ławce rezerwowych - to w ŁKS nie zdarza się często. Ostatni raz Wyparło miał kłopoty z miejscem w składzie jeszcze w ekstraklasie, gdy przegrywał rywalizację z Czarnogórcem Pavle Velimiroviciem. Trener Marek Chojnacki uznał, że na szansę gry bardziej zasługuje Adrian Olszewski. Trudno powiedzieć, czy z Wyparłą ŁKS zdobyłby punkt, ale faktem jest, że Olszewski przy straconym golu się nie popisał.

Trener Marek Chojnacki zareagował zmianami, choć można zastanawiać się dlaczego zdjął wyróżniającego się Konrada Kaczmarka, a do końca zostawił Jakuba Więzika, który bardziej przypomina kiepskiego parodystę, niż piłkarza. Trudno zrozumieć, dlaczego tak dużo czasu spędza na boisku, nawet w słabej drużynie, jaką jest ŁKS.

Po każdym meczu ełkaesiaków można napisać, że ambitnie walczyli, starali się, ale popełniali błędy. Dokładnie tak samo było w niedzielę. Nie da się ukryć, że remis byłby wynikiem dużo bardziej sprawiedliwym, ale nic nie jest tak niesprawiedliwe, jak piłka nożna. Nie trafiasz do bramki, nie zdobywasz punktów. Prosta zasada.

Na dwie kolejki przed zakończeniem rundy jesiennej sytuacja ŁKS jest fatalna, by nie powiedzieć, że beznadziejna. Łódzki zespół wprawdzie do bezpiecznego miejsca w tabeli traci raptem pięć punktów, ale nic nie zapowiada, by miał to odrobić. Przeciwnie, to właśnie zespoły, z którym ŁKS rywalizuje w ostatnim czasie zdobywają punkty.

ŁKS zagra w tej rundzie jeszcze dwa mecze - z Okocimskim w Brzesku i z Arką Gdynia w Łodzi. Wydaje się, że jeśli nie wygra przynajmniej jednego z tych spotkań, to strata będzie zbyt duża, by realnie myśleć o jej odrobieniu w rundzie wiosennej. Bo patrząc na zespół Chojnackiego wydaje się, że nazwanie tych ludzi "Rycerzami Wiosny" byłoby obraźliwe dla poprzednich pokoleń piłkarzy ŁKS...

Zobacz też: ŁKS trafił dwa razy, ale w słupek i przegrał

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto