Kraksa na wiadukcie

Wczoraj rano o godz. 5. 20 pędzące w kierunku Warszawy ciężarowe Iveco staranowało barierki na wiadukcie kolejowym w Łowiczu i z wysokości ponad
5 m zwaliło się na tory. Kierowca w stanie ciężkim trafił do szpitala.
- Auto uderzyło w metalową barierkę, gdy tylko wjechało na wiadukt. - wyjaśnia obecny na miejscu zdarzenia nadkomisarz Stanisław Pikulski, zastępca komendanta powiatowego policji w Łowiczu - Zanim spadło, zdążyło jeszcze skosić barierki na odcinku ponad 60 m.
Dr Andrzej Kaźmierczak, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala w Łowiczu, na który przyjęto rannego poinformował, że jego stan jest ciężki, ale stabilny. Chory odzyskał już przytomność. Funkcjonariusze drogówki, zabezpieczający ślady wypadku są przekonani, że 53-letni kierowca przeżył cudem. Upadek auta zaamortyzowała bowiem sieć trakcyjna i przewróciło się ono na lewą stronę. Gdyby uderzyło prawą stroną, mężczyzna zostałby zmiażdżony.
Dwutorowa linia kolejowa biegnąca przez Łowicz została zablokowana na kilka godzin. Każdego dnia tą trasą pociągi przejeżdżają co kilkanaście minut. Iveco usunięto z torów, gdy na miejsce dotarły z Łodzi dwa samochody ratownictwa technicznego. Strażacy wypompowali z wraka paliwo, wymontowli akumulatory i ściągnęli go na pobocze. Kierujący akcją młodszy bragadier Zbigniew Wójcik, opowiada, że wiadukt kolejowy w Łowiczu cieszy się złą sławą. Cztery lata temu wprost przed rozpędzony pociąg przewrócił się stojący w pobliżu maszt radiowy. Jest to także ulubione miejsce samobójców. Każdego roku ginie tu 3-4 ludzi, pięćdziesięciokilkuletni mężczyzna rzucił się pod pociąg dwa tygodnie temu.